Od rzeki do morza
Od rzeki do morza. Rozmowa z Rają Shehadehem, palestyńskim pisarzem
ALA QANDIL: – Jest pan Palestyńczykiem, widzi pan, co się dzieje z mieszkańcami Strefy Gazy. Jak sobie pan z tym radzi, co pomaga panu przetrwać?
RAJA SHEHADEH: – Ratuje mnie pisanie. Dużo publikuję w zachodniej prasie, w ostatnich miesiącach zajmowałem się pisaniem nowej książki. To pozwala mi czuć, że robię wszystko, co w mojej mocy.
Czy w pisaniu nadal pomagają panu wędrówki po Zachodnim Brzegu Jordanu?
Niestety dziś są one prawie niemożliwe ze względu na groźbę przemocy ze strony izraelskich osadników i żołnierzy. Chodzę więc wciąż na ten sam spacer. Pamięta pani Ain Kiniję, wioskę obok Ramallah? Z Ramallah wychodzimy doliną, a potem wspinamy się na łagodne wzgórza, idziemy w stronę ponad 100-letnich kamiennych domów, które ostatnimi laty zostały wyremontowane i służą za centrum społeczno-artystyczne. Niestety obok jest izraelskie osiedle Dolew, dlatego często podczas spacerów widzimy w pewnej odległości izraelskich żołnierzy.
Ramallah i inne miasta na Zachodnim Brzegu chyba są dziś jeszcze bardziej odcięte od siebie – właśnie ze względu na rosnącą przemoc osadników?
To wszystko było do przewidzenia. Jeśli obok siebie mieszkają dwie społeczności i jedna z nich kradnie ziemie drugiej, to rezultatem zawsze będzie przemoc. W przeszłości się zdarzało, że ataki izraelskich osadników przybierały na sile, ale nigdy nie trwało to tak długo, nie na taką skalę. I nigdy w tak jawny sposób osadnicy i ich sprzymierzeńcy nie opowiadali o tym. A teraz mówią otwarcie, że organizują pogromy na Palestyńczykach. Atak na Huwarę w lutym 2023 r. nauczył ich, że są bezkarni. Wtedy ok. 400 osadników, przy całkowitej bierności armii, podpalało palestyńskie domy z mieszkańcami w środku, niszczyło sklepy, samochody, szkoły, atakowało ludzi.