W pierwszych dniach maja 1866 r. cały kwiat politycznej i administracyjnej elity Rumunii przygotowywał się na uroczyste powitanie hospodara Karola I. Tymczasem, gdy nikt się tego nie spodziewał, w południowym zakątku Rumunii pewna liczba olteńskich chłopów postanowiła przeciwstawić się temu i stanąć po stronie zdetronizowanego niedawno Alexandru Ioana Cuzy! Wyjaśnić należy, że nie byli to zwykli chłopi, tylko tzw. chłopi-strażnicy granicy wzdłuż Dunaju, wybrani spośród chłopskich synów ze wsi usytuowanych w okolicach Calafatu.
4 maja 1866 r. owe oddziały otrzymały rozkaz sformowania kolumny i wymarszu do Krajowej, skąd potem miały ruszyć wprost do Bukaresztu po to, by wziąć udział w ceremonii powitania Karola Hohenzollerna – nowego domnitora, czyli władcy Zjednoczonych Księstw Mołdawii i Wołoszczyzny. Ponieważ jednak chłopscy synowie nie byli zbyt wykształceni, a nikt z dowództwa nie uznał za stosowne objaśnić im tajników politycznej sytuacji, wśród Olteńczyków zaczęły krążyć dziwaczne plotki. Po pierwsze, nie rozumieli, dlaczego obalono poprzedniego rumuńskiego hospodara i sprowadzano nowego władcę aż z Niemiec. Po drugie, zaczęli się obawiać, że reformy Cuzy, który przyznał im niedawno skrawki ziemi, zostaną odwołane, a nowy, niemiecki książę te grunty im odbierze. A wreszcie, po trzecie, strażnicy graniczni zaczęli się niecierpliwić, bo już od trzech miesięcy rząd zalegał z wypłatą należnego im żołdu.
I tak 7 maja w Calafacie i w okolicznych wsiach: Maglavit, Pisc, Poiana Mare, Cetate oraz kilku innych, chłopscy żołnierze wywołali porządną rewoltę. Nie tylko odmówili wykonywania rozkazów, ale wręcz ośmielili się przepędzić oficerów. Ich zdaniem Cuza został zdetronizowany bezprawnie – zagrozili więc, że pójdą do Bukaresztu, nie aby powitać, lecz by obalić „niemieckiego pana” i jego rząd.