Wbrew popularnemu ostatnio poglądowi wybory prezydenckie w 2025 r. nie będą „o bezpieczeństwie”. Bezpieczeństwo Polski popierają bowiem wszyscy kandydaci – każdy chce niezależności od Rosji, wzmocnienia wojska, obecności w NATO i sojuszu z USA. W tym obszarze nie ujawnia się różnica polityczna, a więc nie będzie to dyskusja decydująca o wyborze. Wyraźne różnice widać za to w sprawach, które mają charakter czysto partyjny – na przykład, czy dany kandydat popiera rozliczenie PiS. Jednak w tych sprawach zaangażowani wyborcy opowiedzieli się już przed kampanią – a więc również i one nie będą decydujące dla wyniku.
Jeśli wybory prezydenckie będą o czymś, to raczej o emocjach. A kandydaci będą próbowali odróżnić się od siebie w sposób symboliczny – znaleźć dla siebie atrakcyjną metaforę, a słaby punkt u przeciwnika. Drobne różnice symboliczne mogą pomóc momentalnie ujawnić różnice fundamentalne. Czy pod rządami danego polityka można będzie poczuć się bezpiecznie? Cóż, nie bez powodu jednego z nich przedstawia się jako boksera. W emocjonalnej kampanii wyborczej ważniejsze od argumentów będzie rozeznanie w sytuacji społecznej – właściwe zdefiniowanie aktualnych nastrojów wyborców, aby umiejętnie na nie odpowiedzieć.
Czytaj też: Trzaskowski i Nawrocki, czyli panicz i bokser. Zaczęła się nowa, zacięta gra
Trzaskowski szuka tematów
W czasie wystąpienia w Gliwicach Rafał Trzaskowski po raz pierwszy pokazał szerzej, jak rozumie obecną sytuację w Polsce, na krótko przed właściwą kampanią prezydencką.