Wyczesane maty
Robią wyczesane maty... z psiej sierści. „Pomyśleć, że kiedyś to wszystko marnowałam”
W domu Marzeny i Nessi nie marnuje się ani włosów, ani sierści. W ich domu ratuje się za ich pomocą Bałtyk. Marzena, lat 32, nie ukrywa, że to Nessi, lat 4, ma większy wkład w ratowanie. Nessi jest bowiem samojedem z bujną białą sierścią, którą trzeba wyczesywać co dwa dni. – W okresach linienia wyciągam z niej codziennie tyle sierści, że można by z niej ulepić drugiego psa – mówi Marzena. Po czym dodaje z pewnym żalem: – Pomyśleć, że kiedyś wszystko to marnowałam. Teraz pakuję w kartony jej sierść i moje włosy i wysyłam do fundacji, ku pomocy matce naturze.
Fundacja, o której mówi Marzena, to Malachite Minds. Założona przez 30-letnią Magdalenę Malinowską, studentkę psychologii, produkuje maty z włosów i sierści, które będą oczyszczać wodę z ropy. Będą, ponieważ fundacja działa od kilku miesięcy i mimo sporego zainteresowania wciąż nie urosła na tyle, by sprzedawać swój produkt. – Żeby zacząć dystrybucję, musimy regularnie otrzymywać odpowiednią ilość surowca do produkcji. Na ten moment dostajemy dużo przesyłek, ale ich liczba nie jest jeszcze wystarczająca – wyjaśnia Magdalena Malinowska, która wciąż szuka dofinansowań i sponsorów, którzy wesprą jej ideę.
A wygląda to tak: ze środków, które uda się pozyskać z dystrybucji mat, Malachite Minds będzie wspierać zdrowie psychiczne – realizować różne projekty psychoedukacyjne zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. A jeżeli maty będą sprzedawać się naprawdę dobrze, będzie też współfinansować wizyty u specjalistów. Malinowska chce w ten sposób pomóc tym, których nie stać na coś niezbędnego: dbanie o dobrostan psychiczny.
Na razie jednak zysków nie ma, a koszty pokrywane są z prywatnej kieszeni Magdaleny Malinowskiej i jej przyjaciółki wspólniczki.