Ukamienowane plaże
Ukamienowane plaże, oszpecony Bałtyk. Jak Polacy zachłysnęli się tym, co zobaczyli na świecie
RYSZARDA SOCHA: – Są takie krajobrazy nadmorskie, których najbardziej panu żal?
MACIEJ PRZEWOŹNIAK: – Z powodów osobistych i rodzinnych najbardziej żal mi krajobrazów Półwyspu Helskiego, dokąd jeździłem jako dziecko w latach 60. ubiegłego wieku. Tamte krajobrazy we mnie tkwią, a teraźniejszość poraża. Przestrzeń półwyspu została zdewastowana. Zabrakło myśli urbanistycznej, a gdy się pojawiała, woli jej realizacji. Wszystko puszczone zostało na żywioł. I to trwa. Co zechcą inwestorzy, na to się im pozwala.
„Dziedzictwo przyrodnicze, kulturowe i krajobrazowe Nadmorskiego Parku Krajobrazowego (w tym Półwyspu Helskiego) jest w agonii. Park kwalifikuje się do likwidacji ze względu na utratę tych wartości, które były przedmiotem ochrony”. Te słowa to była z pana strony prowokacja, wyraz desperacji, bezradności?
Głównie rozgoryczenia, że nic, co robiliśmy w przeszłości dla ochrony nadmorskiej przyrody i krajobrazu, nie przyniosło pozytywnych skutków. Słowa te były adresowane do tzw. decydentów, którzy kompletnie sobie nie poradzili z tym cennym obszarem i dopuścili do jego dewastacji. Poczynając od władz wojewódzkich, poprzez służby ochrony środowiska i Urząd Morski w Gdyni, a kończąc na samorządach lokalnych i prokuraturze. Chodziło o poruszenie ich sumień.
Nie podziałało.
Nie drgnęły. Albo decydenci nie mają zawodowych sumień, albo nie zrozumieli, że to było skierowane do nich.
Tempo zabudowy, zwłaszcza turystycznej, w pasie nadmorskim jest szalone, a skutki opłakane.
To paradoks, że do tej przestrzeni coraz bardziej zdewastowanej przez zabudowę, o coraz gorszej jakości przyrodniczej i krajobrazowej, przybywa coraz więcej ludzi. To napędza dalszy rozwój bazy turystycznej i tak bez końca.