Komisarze na cotygodniowym posiedzeniu w Brukseli w środę nie zajmowali się Polską, ale Komisja Europejska za pośrednictwem swego rzecznika Christiana Wigana zapewnia, że „w razie potrzeby bez wahania podejmie stosowne działania”. I przypomina, że wiele razy zgłaszała obawy w związku z ustawą dyscyplinującą sędziów, przepchniętą przez Sejm i podpisaną właśnie przez prezydenta.
Czytaj także: Gdy władza nie wykonuje wyroków
Ustawa kagańcowa. W maju skarga na Polskę?
Jeszcze w grudniu wiceszefowa KE Vera Jourova wezwała polskie władze do wstrzymania się z procedowaniem ustawy i zaproszenia Komisji Weneckiej (PiS to zlekceważył). Pod koniec stycznia Jourova przyjechała do Warszawy, spotkała się z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, prezes TK Julią Przyłębską, marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim czy pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf. Ale PiS się nie zatrzymał.
– Analizujemy ostateczny tekst przyjętych przepisów – mówi rzecznik KE. W istocie komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders już potwierdzał publicznie, że poprosił służby prawne Komisji o przygotowanie analizy, by wszcząć postępowanie przeciwnaruszeniowe w razie konieczności, czyli – jak jasno sugerował – po podpisie Andrzeja Dudy.
Bruksela z formalnymi decyzjami musi czekać do opublikowania nowych przepisów w „Dzienniku Ustaw”.