NarkoEuropa
NarkoEuropa: przegapiliśmy potężny kryzys. Żuromin został stolicą fentanylu, ale to kropla w morzu
Na nieoficjalną fentanylową stolicę Starego Kontynentu pasowano północnomazowiecki Żuromin. „Niektórym przypomina małe miasteczka w Stanach Zjednoczonych, które jako pierwsze padły ofiarą epidemii opioidowej”, pisze AFP, agencja prasowa o globalnym zasięgu. Odnotowuje, że mieszkańcy Żuromina na działalność dilerów skarżyli się od blisko dekady. Przytacza ostatnie osiągnięcia miejscowej policji, m.in. konfiskatę 300 plastrów zawierających narkotyk, które pozwoliłyby na odurzenie prawie 5 tys. osób. AFP wspomina też o ogólnopolskich statystykach. O rosnącej liczbie zgonów z przedawkowania i ponad 30 zlikwidowanych w tym roku fabrykach produkujących syntetyczne narkotyki, w tym mogący zastępować kokainę mefedron, fentanyl i równie groźne nitazeny.
Europa przeoczyła kryzys
Szef dyplomacji USA Antony Blinken przestrzegał Europejczyków, że prędzej czy później i oni będą mieć kłopoty z narkotykami. We wrześniu zeszłego roku mówił, że Europa może po prostu nie dostrzegać toczącego ją kryzysu. Wiosną domagał się już wspólnych międzynarodowych działań w przecinaniu nitek przemytu środków służących do wytwarzania syntetycznych opioidów. Blinken przekonuje, by sprawy nie bagatelizować. Prawie co drugi Amerykanin zna kogoś, kto zmarł z powodu przedawkowania fentanylu, będącego główną przyczyną przedwczesnej śmierci młodych dorosłych.
Fentanyl to dzieło belgijskich farmaceutów, opracowano go na początku lat 60. XX w., miał być bezpieczniejszą alternatywą dla morfiny. W medycynie niesie ulgę pacjentom zmagającym się z bólem. I właśnie w metodach leczenia nim tkwi źródło amerykańskiej epidemii. Zwłaszcza w latach 90. tamtejsi lekarze masowo przepisywali opioidy, tym chętniej, że brakowało dowodów na ich uzależniające właściwości. Z czasem rzesza uzależnionych rosła, a fentanyl wypłynął na czarnym rynku i rozszerzył swój pozamedyczny zasięg.