Kraj

Iluzja się liczy

Polska kultura cierpi najwyraźniej na swoisty efekt jojo – za czasów PiS mizeria kadrowa szła w tym sektorze w parze z hossą finansową, po powrocie sił koalicji, skupionej wokół liberalnego centrum, jest odwrotnie.

Najgłośniejsze wydarzenie początku sierpnia, czyli koncerty Taylor Swift, najlepiej w skrócie opisują dwie sceny. Pierwsza to moment, kiedy gwiazda kończy wykonywaną solo piosenkę i skacze w otwór na końcu scenicznego wybiegu – na główkę, niczym do basenu. Kamera z góry pokazuje, jak w kilkanaście sekund „dopływa” pod wyświetlaną na wybiegu taflą wody na środek estrady. To wszystko kosztowna iluzja. Przez ten czas Swift zmienia kostium i przygotowuje się do kolejnej części show. Całość wydaje się szczytem brawury, tymczasem jest szczytem perfekcji w utrzymaniu uwagi widowni – a tej dzisiejszej nie można zaniedbać nawet przez tak krótki czas. Tu już nie chodzi o to, żeby odciągnąć ją od filmowania wszystkiego, co widzi – w tej kwestii straciliśmy złudzenia – tylko przeciwnie: by nie opuszczała smartfonów ani na moment. W strachu, że przegapi jeszcze większą atrakcję.

Drugi moment przychodzi, kiedy po wykonaniu jednego z utworów aplauz nie gaśnie, a artystka wyjmuje z uszu słuchawki i nie może się temu nadziwić. To z kolei wydaje się szczytem spontaniczności, tymczasem jest to szczyt scenicznej reżyserii – pomaga tu ta część widowni, która już wie, że to chwila, kiedy trzeba najgłośniej krzyczeć. Bo ten element reżyserowanej spontaniczności wraca na każdym koncercie.

Rutyna? Dla postronnych pewnie tak, ale każdy z trzech wieczorów z Taylor Swift miał różny zestaw atrakcji dla tych, którzy kupili bilety na każdy koncert: specjalne piosenki niespodzianki podczas wspomnianego fragmentu solo, no i różne polskie słowa rzucane każdego wieczoru. Całkiem spory asortyment: od „Miło mi was poznać” i „Kocham was” po „Warszawo, witajcie na Eras Tour”. Ktoś złośliwie zauważył, że podczas trzech wieczorów wypowiedziała więcej słów po polsku niż nasza futbolowa gwiazda Matty Cash, odkąd gra w reprezentacji.

Polityka 33.2024 (3476) z dnia 06.08.2024; Przypisy; s. 6
Reklama