Redakcyjny rok rozpoczyna się – jak lubimy przypominać – od Paszportów POLITYKI. Zwykle nasze nagrody oznaczają zarazem początek kulturalnego roku, tym razem jednak inauguracja sezonu przyszła wcześniej. Przybrała postać koncertu na start polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który – biorąc pod uwagę miny i gesty części zebranych w warszawskim Teatrze Wielkim polityków (nawet bez naszego mistrza miny, prezydenta Dudy, który wybrał kulturę fizyczną) – zamienił się w mały eksperyment społeczny.
14 lat temu artystycznym akcentem prezydencji był nasz sprawdzony muzyczny towar eksportowy – opera „Król Roger” Karola Szymanowskiego. Wykonanie szeroko komentowali krytycy muzyczni. Tym razem specjalnie zamówiono nowy utwór: „Ukłon. Powidoki” Radzimira Dębskiego, który z potężnym orkiestrowo-chóralnym składem na scenie zapragnął ambitnie oddać hołd różnym polskim kompozytorom za jednym zamachem. To, co z tego wyszło, krytycy przyjęli zaskakująco cicho, może dlatego, że dostali w dość pompatycznej formie wiele elementów naraz i nie wiedzieli, od czego zacząć. W najliczniej reprezentowanym w UE języku opisuje się coś takiego wdzięcznym terminem potpourri. Określenie polskie wydaje się mniej poetyckie, za to bardziej nacechowane negatywną opinią – bigos.
„Kultura się liczy” – jak przypomina hasło znanej od kilkunastu lat kampanii społecznej. Tyle że to, co się liczy w kulturze, to jednak jakość i styl, a nie ilość. Wielkie szanse można wykorzystać, mówiąc coś relatywnie skromnego, ale ważnego. Nas gubi często myślenie wielką skalą, nakładami finansowymi i obsesją powiedzenia czegoś odpowiednio doniosłego i głośnego, a najlepiej jeszcze patriotycznego. Może dlatego, że – by zacytować dialog Stanisława Tyma z „Misia” („społecznego, powstałego w oparciu o sześć instytucji, do którego nikt nie ma prawa się przyczepić”) – „prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach”.