Zaniedbane ciało też pamięta
Zaniedbane ciało też pamięta. W terapii mówi się o tym coraz częściej
Do niedawna dominowała opinia, że praca w gabinecie terapeutycznym dotyczy wyłącznie emocji i związanych z nimi myśli czy przekonań. Takie postrzeganie procesu terapeutycznego się jednak zmienia. W opisie trudności, z którymi borykają się pacjenci, ciało odgrywa znaczącą rolę. „Lęk odbiera mi oddech, powoduje zawroty głowy”; „Przez tę depresję nie mam na nic siły”; „Widzę moją zmarłą mamę, choć wiem, że jej nie ma” – takie cielesne, zmysłowe doznania to ważne komunikaty, które dobry terapeuta bierze pod uwagę, pracując na rzecz „odzyskania” przez pacjentów relacji z własną cielesnością. Stawia wówczas pytania: „Co twoje ciało mówi do ciebie?”; „Czego chce dla ciebie?”; „Do czego cię zaprasza?”.
Z doświadczenia wiem, że dla wielu osób takie pytania są zaskoczeniem. Szczególnie trudno jest w tym procesie mężczyznom, których kultura od pokoleń zmusza do traktowania ciała w sposób wyłącznie użytkowy, a myśl, żeby wziąć je pod uwagę jako równoprawną obok umysłu część siebie, wydaje się często nie do przyjęcia. Bessel van der Kolk, dyrektor Centrum Traumy w Bostonie, w książce „Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy” pisze o tym, że praca z ciałem w gabinecie służy nie tylko odzyskaniu relacji z cielesnością, ale jest to też pewnego rodzaju misja. We współczesnym świecie wielu z nas traktuje ciało jak coś, co ma „działać”, nie zapewniamy mu regularnego „serwisu” (odżywienia, odpoczynku, regeneracji), skupiając na nim uwagę dopiero wtedy, gdy odmawia posłuszeństwa (sytuacja, w której tracimy kontrolę). Możemy się też koncentrować na nim w sposób opresyjny. Ćwiczenia fizyczne stają się dla wielu z nas tresurą i sposobem ucieczki od autentycznego emocjonalnie kontaktu z samym sobą.