Matka, żona, terrorystka
Matka, żona, terrorystka. Jak polski sąd wysłał kobietę z dzieckiem do więzienia w Tadżykistanie
List z więzienia w Grudziądzu: „Nazywam się Nigora Saidova. Mam męża i dwoje dzieci. Przyjechaliśmy do Polski z Ukrainy ponieważ tam jest wojna. Do tej pory nie wiem, co się dzieje z mężem i dziećmi. Bardzo się o nich martwię. Jestem w 9 miesiącu ciąży, z powodu wyników analizy krwi, jaki mi mówili, leczą mnie w szpitalu w Grudziądzu, pod strażą. Proszę znaleźć mojego męża i dzieci, bez nich nie pojadę do innego kraju, bardzo mi źle bez nich. Udzielcie mi azylu. Wypuście mnie, jestem niewinna, nie znam się na tych terrorystycznych sprawach.
7 kwietnia 2022,
(-) podpis nieczytelny”
Prolog Nigora
27-letnia Nigora Saidova przeszła w Polsce przez piekło: areszt śledczy, zakład karny, szpital więzienny, zamknięty ośrodek dla uchodźców. Została oddzielona od męża i dwójki małych dzieci (2 i 3 lata). Siostra Nigory, która z jej córkami dojechała aż do Belgii, szukała jej przez Czerwony Krzyż.
W zakładzie karnym w Grudziądzu Nigora urodziła trzecie dziecko, córkę Rabiję, i najpewniej przeżyła załamanie psychiczne. Nie potrafiła skutecznie komunikować się z otoczeniem. Mówiła po tadżycku, a nie zapewniono jej tłumacza. Porozumiewała się więc łamanym rosyjskim – w którym ledwie była w stanie poprosić strażników więziennych o spełnienie najprostszych potrzeb:
„Proszę dietę bez mięsa dlatego że to mi się nie podoba ja nie umiem jeść mięsne dania dziękuję Saidova Nigora”. (W tej krótkiej notatce znalazło się siedem błędów).
Służba więzienna usiłowała się z nią porozumiewać przy użyciu elektronicznego translatora. Saidova cierpiała wówczas na anemię. Była muzułmanką i być może nie dojadała z obawy, że w więziennych potrawach znajduje się wieprzowina.
Analiza dokumentów dowodzi też, że przez kilka miesięcy pobytu w naszym kraju ani razu poważnie jej nie wysłuchano.