Kraj

Igrzyska poolimpijskie

Po paryskiej klęsce frustracje kibiców i komentatorów wylały się głównie na działaczy sportowych, w tym najważniejszego z nich – prezesa PKOl. Radosław Piesiewicz jawi się jako modelowy wytwór „epoki PiS” – taki Daniel Obajtek polskiego sportu.

Więc tak: gdyby Iga Świątek zdobyła na olimpiadzie złoty medal – a była naszą jedyną absolutną faworytką – w ogólnej klasyfikacji medalowej Polska awansowałaby do trzeciej dziesiątki – i może poolimpijski kac byłby mniejszy. Niestety, zajęliśmy nędzne 42. miejsce w tabeli, najgorsze w historii polskich startów w olimpiadach, czyli od poprzednich igrzysk w Paryżu sprzed równo 100 lat. I tak oto Radosław Piesiewicz stał się poniekąd ofiarą Igi Świątek, obok której kazał się portretować na reklamowych billboardach Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Po paryskiej klęsce frustracje kibiców i komentatorów wylały się głównie na działaczy sportowych, w tym najważniejszego z nich – prezesa PKOl.

Swoje dołożył minister sportu Sławomir Nitras, zestawiając dygnitarstwo, rozrzutność i cwaniactwo działaczy z biedą i niedofinansowaniem wielu dyscyplin, na co publicznie skarżyły się nasze dwie nieoczekiwane medalistki, pięściarka i kolarka. Piesiewicz odpowiedział w stylu, żeby się Nitras nie wtrącał, odmówił publicznego rozliczenia się z przychodów i wydatków PKOl, także z zarobków własnych (i żony; 160 tys. zł miesięcznie za doradzanie w Pekao SA), pogardliwie odrzucił wszelkie sugestie o podaniu się do dymisji. Może kogoś ta buta prezesa zaskoczyła – nas kompletnie nie. Od niemal dwóch lat, zanim jeszcze Radosław Piesiewicz został prezesem PKOl, opisywaliśmy w POLITYCE i w serwisie Polityka.pl jego spektakularną karierę; nasz dziennikarz Marcin Piątek poświęcił prezesowi kilkanaście artykułów, dotarł do wielu rozmówców, jawnych i anonimowych – i naprawdę było o czym czytać.

Radosław Piesiewicz jawi się jako modelowy wytwór „epoki PiS” – taki Daniel Obajtek polskiego sportu.

Polityka 35.2024 (3478) z dnia 20.08.2024; Przypisy; s. 6
Reklama