Luce, czyli słodka twarz Watykanu
Luce, czyli słodka twarz Watykanu. Tak Kościół chce dotrzeć do młodzieży?
„Nie fikajcie do mnie, mam po swojej stronie moc Boga i anime!” – taki okrzyk wzniósł w 2017 r. nastoletni bohater wiralowego filmiku. Internet przypomniał o nim sobie, kiedy Watykan pokazał maskotkę obchodów Roku Jubileuszowego 2025 – Luce (co po włosku znaczy „światło”), wyglądającą jak wyjęta wprost z dziecięcego anime. W jej wielkich oczach widać rozbłyski w kształcie muszli. Obok zawieszonego na szyi różańca Luce ma na sobie strój symbolizujący pielgrzymkę przez życie – żółty sztormiak z kapturem skrywającym niebieskie włosy, ubłocone zielone buty i laskę. Ma też przyjaciół: pieska Santino, gołębicę Aurę i aniołka Iubi, a w pielgrzymce towarzyszą jej Fe, Xin i Sky.
Za projektem Luce stoi firma Tokidoki – chociaż to japońskie słowo, została założona przez Włocha urodzonego w 1977 r. Simone Legno. Popularność anime we Włoszech nie powinna dziwić Polaków wychowanych na kreskówkach z Polonia 1 – całe pokolenie myślało, że włoskie „ajuto!” to japońskie słowo. Tokidoki ma w swoim portfolio nie tylko serie maskotek takich jak jednorożce Unicorno czy pączkowe dziewczynki Donutella, ale również rzeczy, które nie kojarzą się z Kościołem katolickim – jak tęczowe figurki z okazji LGBT Pride czy demoniczną rodzinkę wypędzonych z piekła kościotrupków Adios i Ciao Ciao. Firma ma też na koncie współpracę z dużymi markami, jak japońska Hello Kitty czy lalka Barbie.
Watykan sięgnął więc nie bezpośrednio po japońską kulturę kawaii, tylko po jej ugruntowaną włoską odmianę. Internet wie jednak swoje i włączył Luce do panteonu mangowych heroin. Z miejsca pojawiła się masa twórczości fanowskiej i memicznej, włączając oczywiste próby sprowadzenia Luce na złą drogę, którym maskotka zdaje się dawać dzielny odpór.