Na rękę pod stołem. Rząd chce „ozusować” wszystkie umowy, ale patologii tak nie usunie
Zmiana została zapisana w Krajowym Planie Odbudowy jako jeden z kamieni milowych umożliwiających otrzymanie pieniędzy m.in. na poprawę konkurencyjności gospodarki. Negocjował je z Komisją Europejską rząd Mateusza Morawieckiego. Obecny rząd musi te warunki spełnić. O konieczności tych zmian eksperci mówią od lat, bo obecny system zachęca do zatrudniania na umowy zlecenia zamiast umów o pracę, co nierzadko trwa latami. Dla firmy oznacza to bowiem koszty o ok. 20 proc. niższe. Natomiast zyski dla pracownika są już problematyczne; doraźnie opłaci mu się na takie warunki godzić, w dalszej perspektywie oznacza to jednak niższą emeryturę.
Problem polega na tym, że samo „ozusowanie” umów zleceń wszystkich patologii nie usunie, a może nawet powodować następne. Nowa ustawa powinna być napisana przez ekspertów, którzy zdają sobie sprawę z konsekwencji tych rozwiązań.
Czytaj też: Kim tak naprawdę jest polski przedsiębiorca?
Raz płacisz, raz nie płacisz
Teraz jest tak: jeśli masz u jednego pracodawcy umowę o pracę, to tzw. składki na ZUS rodzima firma płaci za ciebie, odliczając ich część od wynagrodzenia brutto. Dzięki temu na twoim koncie emerytalnym w ZUS zapisywane są składki, od których zależy twoja przyszła emerytura, jesteś też ubezpieczony na wypadek choroby.