USA, USA, USA! Amerykanie „kupili” Kamalę Harris. Ale walka z Trumpem będzie brutalna
Za bezsporny sukces Demokratów można uznać ich zakończoną w czwartek wieczorem (czasu USA) przedwyborczą konwencję w Chicago. Organizatorzy znaleźli sposób na umiejętne i atrakcyjne „sprzedanie” swojej kandydatki do Białego Domu milionom Amerykanów, którzy oglądali partyjny zjazd w telewizji. Konwencja odbywała się w nastroju euforii po symbolicznym przejęciu przez 59-letnią Kamalę Harris pałeczki od 81-letniego Bidena, który pod koniec lipca zrezygnował z walki o reelekcję. Konwencję śledziło na ekranach znacznie więcej osób niż zjazd Republikanów w Milwaukee miesiąc temu. Uwagi mediów nie odwróciły antyizraelskie demonstracje na ulicach Chicago, które nie okazały się tak liczne, jak się obawiano.
Harris: prezydentka wszystkich Amerykanów
Harris wygłosiła na zakończenie zjazdu 37-minutowe przemówienie. Przy akompaniamencie burzliwych owacji uroczyście przyjęła prezydencką nominację. Przypomniała swoją niezwykłą drogę na szczyty władzy – biografię córki imigrantki z Indii i czarnoskórego Amerykanina z Jamajki. Obiecała, że jeśli zdobędzie najwyższy urząd, będzie „prezydentką wszystkich Amerykanów”, starając się jednoczyć podzielony kraj. Podkreśliła, że stawką są losy demokracji w USA, zagrożonej przez Donalda Trumpa, i oświadczyła, że „celem definiującym jej prezydenturę” będzie „odbudowa klasy średniej”.
Nie przedstawiła konkretów, ale jej wcześniejsze wystąpienia, m.