Wciąż bardziej Obcy
„Obcy: Romulus”. Ma 45 lat, inspiruje, ciągle wraca. Oglądamy wszystkie wcielenia bestii
Reżyser Fede Álvarez wspomina w wywiadach, że nawet dla niego propozycja realizacji nowego tytułu z serii „Obcy” była zaskoczeniem. Podobno kilka lat temu na nieformalnym spotkaniu w firmie producenckiej Ridleya Scotta (który w tamtym czasie kończył prace nad filmem „Obcy: Przymierze”) z entuzjazmem opowiadał o tym, co chciałby zobaczyć na ekranie. Jakiś czas później Scott miał do niego zadzwonić i zapytać, czy Álvarez chciałby wyreżyserować nową część serii: „Obcy: Romulus”.
Pochodzący z Urugwaju Fede Álvarez przebojem wdarł się do Hollywood. W 2009 r. zrealizował „Ataque de Pánico!” (Atak paniki), krótkometrażowy film o ataku robotów z kosmosu na Montevideo. Dzięki popularności, jaką produkcja cieszyła się na YouTube, reżyser zaczął dostawać propozycje ze Stanów Zjednoczonych i po kilku tygodniach podpisał kontrakt na realizację nowej wersji kultowego horroru „Martwe zło”. Potem poszło z górki: pełnym napięcia thrillerem „Nie oddychaj” Álvarez udowodnił, że jest kimś więcej niż zdolnym rzemieślnikiem, a choć „Dziewczyna w sieci pająka” (czyli adaptacja kolejnego tomu kryminalnego cyklu „Millennium”) niespecjalnie mu się udała, wielkie studia zasypywały go kolejnymi propozycjami. Był jednym z kandydatów do reżyserowania „Batmana” z Robertem Pattinsonem, sam odrzucił ofertę nakręcenia jednego z filmów o marvelowskich superbohaterach, ale Ridleyowi Scottowi się nie odmawia.
Zwłaszcza że Álvarez jest wielbicielem „Obcego” i zapowiada, że fani będą mieli powody do satysfakcji. „Jeśli nie widziałeś żadnej z poprzednich części, nie znasz tego świata, nie wiesz, jak rodzą się obcy, to będzie dla ciebie cios, zazdroszczę.