Sprawa posłanki Gajewskiej to pryszcz w porównaniu z tym, jak ciśnienie skacze komentującym na widok oseska karmionego piersią w miejscu pracy.
Sejmie nie będzie żłobka, przedszkola oraz pomieszczeń do karmienia i przewijania, na sali obrad będą pojawiać się dzieci. Kiedy Sylwia działała w Fundacji Mama, przez lata walczyła o opiekę dla dzieci w większych miejscach pracy (urzędach, uczelniach, korporacjach). Również w Sejmie i Senacie
Mamy nadzieję, że nowy rząd pokaże ludzką twarz. A właściwie twarz dobrych zwierząt ludzkich, które dbają o zwierzęta pozaludzkie, a nie tylko o własne apanaże.
Radość z przeminięcia ośmiu lat mroku rozlewa się poza Polskę. Ci, którzy stali w kolejkach do urn, żeby udowodnić społeczną sprawczość, pokazali, że powstało społeczeństwo obywatelskie.
Czas, żeby osoby, które zmagają się z przemocą, zrozumiały, że teraz stoi za nimi prawo. Może odważą się przeciwstawić katowi, doprowadzić go przed sąd, mając pewność, że zostanie ukarany.
koleżanek, co najmniej dwie z nas są bite, lżone lub podlegają innemu rodzajowi przemocy, najczęściej w tzw. domowym zaciszu. A połowa z nas jest molestowana seksualnie, na ulicy, w pracy, na uczelni, w domu, w internecie. Nas obie, i Sylwię, i Grażynę, spotkało molestowanie, i to nie raz. Bywa i tak, że
Śmiech to zdrowie, a życie to kabaret. Im bardziej ponura wiadomość, tym szybciej niektórzy wchodzą w tryb kpiny.
Ludziom, którym hałas przeszkadza, radzi się: „Wyprowadź się na wieś”. To jednak jak z deszczu pod rynnę.
jest normalny. Jest szkodliwym efektem epoki przemysłowej, która od stu lat zmienia życie ludzi, zwierząt i całej planety. Narobiła już szkód nieobliczalnych (kryzys klimatyczny), a teraz dobija nas dodatkowo hałasem. Jest jeszcze jeden element tej wrzeszczącej układanki (a wrzaski Sylwia lubi, ale
Biało-czarny obraz świata ma się dobrze.
Witaj, szkoło! Ten okrzyk wywołuje ciarki i wtrąca w przygnębienie, którego źródła czasem trudno dojść. Ławki, tablica, nowe podręczniki na 1 września – dla niektórych to było tak dawno, że w miejsce wspomnień zachowały się emocje unieruchomione w ciele. Słońce rozświetla nitki babiego lata
Stop! Dość tej pogardy, mowy nienawiści i niepotrzebnych nerwów.
Jak daleko można pójść w angażowaniu widza. Czy odbieranie rzeczy osobistych to jeszcze sztuka, czy już przekroczenie?
? Sylwia nie lubi, kiedy w teatrze krzyczy się na widza, który zazwyczaj jest „po tej dobrej stronie”. W życiu codziennym tyle jest przemocy wobec mniejszości, że kiedy ze sceny wykrzykuje się zarzuty w stronę ludzi siedzących na widowni, to tak, jakby źle się zaadresowało list. Klasyczne
Krindż to wyrafinowany savoir-vivre. O ile zestaw manier można przyswoić choćby z internetu, o tyle środowiskowe żenady i powstające wokół nich inby to już wyższa szkoła jazdy.
Poniżanie i bicie jest łamaniem prawa.
Nadeszło lato, a wraz z nim ryk pił. Chociaż akurat ten odgłos towarzyszy Polakom i Polkom o każdej porze roku.
Niewinni ludzie stoją na szachownicy, a politycy przesuwają nimi jak pionkami.
Tak, jak ważne jest świadome rodzicielstwo, równie istotne jest świadome położnictwo.
fundacji wiemy, że nacinanie krocza, obowiązkowa oksytocyna czy lewatywa nie są niezbędne. A jako pacjentki mamy prawa te same, co inni. Pojawiły się doule, domy rodzenia, a porody domowe wywołują coraz mniej kontrowersji. W książce Sylwii Szwed „Mundra” można zobaczyć, jak różne osoby
Na szczęście coraz więcej mamy słów na określenie stanów.
Wielokulturowość w klasie to nowa rzeczywistość, z którą i polscy, i ukraińscy uczniowie muszą się oswoić.
Słowa bywają niebezpieczne. Zwłaszcza gdy są prawdą i zagrażają rządzącym.
Sen zajmuje podobno prawie połowę naszego życia.
Czy wkurzony obywatel, w dodatku uczciwy, miałby szanse zostać głową naszego państwa?
Może rzeczywiście czasem lepiej nas, autorów, nie znać i pozostać przy czytaniu książek?
Nowe pokolenia kobiet nie przepraszają, tylko wchodzą na scenę i robią swoje, nie tylko w teatrze czy literaturze.
Podczas wojny pisanie schodzi na dalszy plan.
przenośnia. Kiedy Sylwia korespondowała ze swoim ukraińskim wydawcą, ten przeprosił ją, że nie odesłał jeszcze wszystkich dokumentów. „Jak wrócę z frontu, to się tym zajmę”. Jedno zdanie, tyle treści. Pytania o to, czy „literatura może pomóc”, padają podczas spotkań literackich na
Uwrażliwianie społeczeństwa jest trudnym zajęciem, bo niektórzy z nas widzą w zwierzętach istoty, a inni wyłącznie mięso, futro czy inną wartość przeliczalną na pieniądze.
Siła języka, pozornie niewinna, polega na tym, że lepi on naszą codzienność.
Dziś nawet jeśli ktoś chciałby mieć dzieci, to zastanowi się trzy razy, czy na pewno chce je rodzić i wychowywać w Polsce.
Ojciec Annie Ernaux był dumny z tego, że „nigdy nie przyniósł jej wstydu”.
Czy politycy, którzy aktualnie szaleją w związku z nadciągającymi wyborami, mają jakiekolwiek przemyślenia w sprawie ochrony zwierząt?
zajadają się wątróbką, a rubaszni wujowie wyruszają do lasu z fuzją, bo dziczyzna na święta to rarytas. Uśmiechnięte żony zdobycz oprawiają, następnie podsuwają ją na talerzu potomstwu: „Jedz, mięso daje siłę!”. W książce „Smród, krew i łzy” Sylwia Spurek, europarlamentarzystka i
Gdyby oceniać Polskę po tym, co miga w telewizorach, okazałoby się, że mieszkamy na jarmarku, tak się drą, a każdy ciągnie w swoją stronę.
Tłok, korki, szare powietrze ciężkie od przekleństw, tej amunicji rozhisteryzowanych kierowców. Tak dziś wygląda, wybrzmiewa i podśmierduje miejska codzienność.
Nakładają nam się dwa zdjęcia. Na jednym siedzi rząd mężczyzn w garniturach, na drugim podmuch podwiewa kobiecie sukienkę. Panom widać głowy, pani głównie tyłek.
Myślimy o bezpiecznych torach codzienności i wizje versus rzeczywistość rozjeżdżają nam się już w pierwszym punkcie.
– bo wychodzi, że nie umiesz dobrze żyć. Nie potrafisz skończyć z multitaskingiem, choć wykańcza cię nerwowo. Sylwia pisze swoją część felietonu między spotkaniem autorskim a targami książki. Przed chwilą odpowiedziała na kilka maili, za chwilę zacznie szkic artykułu naukowego. Kiedy wysiądzie z
Dom, szkoła, wojsko, korporacja – wszędzie tam odbywamy tresurę.
Nie tylko w Polsce ludzie głosują w wyborach na chciwych nieudaczników.
, zwierzęta. Ale ludzie wychowani od wieków w pogardzie dla istot żyjących używają argumentu z antropocentrycznej półki: kto by się przejmował rybami i drzewami! Rysiem, który oddzielony betonowym murem nie może przejść do swojej rodziny, roślinami, które nie urosną w zatrutej wodzie. Kiedy Sylwia z grupką
Od kiedy postanowiłyśmy zostać autorkami, drastycznie zmieniła się definicja pisarza i pisarki.
książkę?”, w pierwszej chwili przychodzi nam na myśl ta cała logistyka, chaos między felietonem, praniem a lekturami. Wybieramy się razem do Szczebrzeszyna, na Festiwal Stolica Języka Polskiego. Sylwia między OFF Festivalem a Europejską Nocą Literatury, Grażyna z Kazimierza przez Brukselę, w
W jaki sposób połączyć relaks i lajki?
#shitstorm. Dlatego też Sylwia z radością obserwuje u znajomych działkowy przewrót. Kupuje się bądź dzierżawi niewielkie metraże zwane pieszczotliwie Rodosem i zaprasza na kompociki z zerwanych porzeczek. Owszem, coś tam się wrzuca do internetu, ale głównie beztroskie selfie z hamaka lub roślinki, które
Dobra wiadomość jest taka, że wakacje to czas, kiedy można się trochę schować i po prostu wypocząć, fani wybaczą.
Poseł Janusz Kowalski grzmi, że kredki są kolorowe. Wystarczy spojrzeć do pudełka, ewidentnie układają się w tęczę.
Tułaczka po lokalnych dworcach w poszukiwaniu zastępczych połączeń to osobna dyscyplina sportu.
pociąg, powoduje, że chce się uciec z krzykiem. Nauczona doświadczeniem Sylwia podchodzi do podróży ze stoickim spokojem. Zakłada z góry, że coś będzie nie tak, dlatego wozi ze sobą wodę, przekąski i żel odkażający. Był czas, gdy skład na trasie Warszawa–Szczecin kursował bez doczepionego Warsa
Polska ulica staje się wielojęzyczna. Oprócz języka rodzimego w autobusach i tramwajach słychać ukraiński, rosyjski, angielski.
: „Nie wygląda pani na taką, co by się chciała uczyć”. Sylwii kojarzą się te sceny z uwagą kolegi na temat wspólnej znajomej, która opowiadała o tym, że spotkało ją molestowanie seksualne. „Kłamie, przecież nie wygląda na ofiarę” – powiedział. Grażynie z kolei te
Wypieranie to sztuka, a gatunek ludzki składa się z mistrzów i mistrzyń sprawnego wyparcia.
Jak zaczynamy dzień? Wiadomo, od sprawdzenia, czy świat jeszcze istnieje.
statystykami odwiedzin stron, a reklamodawca nie zapłaci za kolejne zlecenia. W czasie spotkania zorganizowanego przez Fundację Auschwitz-Birkenau i Google Team, na którym była Sylwia, padł zarzut, że popularna przeglądarka przyczynia się do zaniżania standardów dziennikarskich. Przedstawicielka Google
Kultura, gdzie w szprychy koła przemocy toczącego się od pokoleń wsadzi się kij, ma szansę na coś w rodzaju równości.
produkty kosmetyczne, jak mydło, dezodorant czy podpaski, żeby zrozumieć, że przychodzące tu kobiety nie zawsze mają świadomość, że mogą prosić o pomoc. Sylwia została ambasadorką innego kremu, przygotowywanego przez Fundację Feminoteka, która od lat działa na rzecz kobiet. Samo Dobro to marka
Jeśli wojna długo potrwa, temat zacznie powoli znikać z czołówek prasy. Media zajmą się czymś nowym, zgodnie z zasadą, że stare się nudzi, nowe ekscytuje.
komunizmu, gdzie „oni” byli obcym, narzuconym rządem. „A nie mówiliśmy? Dlaczego nikt nas nie słuchał?” – to był drugi odruch. Powszechny, pełen rozgoryczenia wyrzut, który Sylwia i Grażyna słyszały od znajomych w Polsce i poza nią. Dlaczego podczas tych wszystkich
Po co komu słowa, skoro giną ludzie?
i Jurija Andrychowicza, folkowo-rockowy zespół Haydamaki czy DagaDana, polsko-ukraińską formację. Sylwia pamięta szalone koncerty punkowego The Ukrainians, gdzie sala śpiewała razem z zespołem: „Wiesz może, gdzie jest ma rodzina? Przyjechałem tutaj z dalekiego kraju, żeby zobaczyć wieś moją
Ten czas wzbudza tak skrajne emocje, że o skakanie sobie do gardeł nietrudno.
Coraz więcej mężczyzn korzysta z pomocy psychologicznej.
Jedni o 19.30 dostają porcję wiedzy i refleksji, inni jatkę, rezultat wdrażania zasady „dziel i rządź”.
zresztą tylko utrwala wyniesione z komunizmu przekonanie zawarte w zdaniu „co ja tam mogę”. Pozostaje gapić się na żenujący szoł i zżymać. Sylwia nie musi pić kawy, żeby skakało jej ciśnienie. Grażyna po 17 latach mieszkania w Belgii ma poczucie, że to, czym warto się zająć, jest blisko
Koszmar szkolny – wyzwiska, zmuszanie do posłuszeństwa, upokarzanie, zaczynanie lekcji o nieludzkiej porze, nakaz nieruchomego siedzenia w ławkach, zabijanie naturalnej ciekawości dziecka – znamy to wszyscy.
opowiadanie) był wyjątkowo bolesny. Odezwały się szkolne traumy, brutalne uwagi o braku wiedzy, cała gama poniżeń. Edukacyjne doświadczenia Sylwii są trudne i chociaż minęło sporo czasu, zrobiła doktorat i pracuje na uczelni, to koszmary wracają. Wtłaczanie w normę, przykładanie do szablonu i
Pożarłyśmy się. Poszło o rolę języka w wyrażaniu sprzeciwu wobec oponentów.
Grażyna uznała, że są granice politycznej poprawności. Skoro Lasy Państwowe wycinają stare drzewa, chociaż obiecały, że tego nie zrobią, trzeba walić prosto z mostu, co się o nich myśli, i to językiem, który oni rozumieją. Sylwia darła szaty w imię poszanowania „równościowego mówienia
Uparcie odtwarzamy przemocowe wzory, przekazujemy agresję z pokolenia na pokolenie w skali makro i mikro.