Jak Rosja nakręca transfobię na Zachodzie. Boks to dla reżimu Putina polityczne złoto
Im więcej skandali towarzyszy olimpiadzie w Paryżu, tym lepiej dla Rosji. Politycznym złotem okazały się kontrowersje wokół pięściarek, których start w rozgrywkach kobiet jest kwestionowany. Chodzi zwłaszcza o algierską zawodniczkę wagi półciężkiej Imane Khalif, która bez wysiłku zdobyła złoto, oraz Tajwankę Yu Tin Lin wagi piórkowej, która w finale pokonała wczoraj Polkę Julię Szeremetę.
Rosja podsyca, MKOl nie jest bez winy
Ich walki na ringu olimpijskim kończyły się łzami, złamanym nosem włoskiej pięściarki i palcami skrzyżowanymi w geście protestu wobec dopuszczenia do walk osób z chromosomami XY. Aferą karmi się rosyjska propaganda, bo dzięki niej dostaje amunicję – może bić w zawody, z których Rosja została wykluczona. Nie powinno nikogo zdziwić, że Rosjanie w znacznym stopniu przyczynili się do skandalu, choć Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie jest bez winy.
Od 1999 r. nie stosuje on testów określających płeć sportowców. Po kontrowersjach wywołanych zwycięstwami Algierki i Tajwanki MKOl wydał oświadczenie, wyjaśniając, że kwalifikacje do udziału w igrzyskach w 2024 r. były oparte na zasadach z Tokio w 2021. Natomiast „płeć i wiek sportowców są określone w ich paszportach” – dodał rzecznik MKOl Mark Adams. Potwierdził, że Khalif i Ling są kobietami, co więcej, od dawna występują z sukcesami w zawodach boksu kobiecego.
To prawda, Imane Khalif zdobyła srebro na mistrzostwach świata 2022, złoto na mistrzostwach Afryki i Igrzyskach Śródziemnomorskich w tym samym roku i rok później na Igrzyskach Arabskich.