Kultura

Zmarł Stanisław Tym. Wielka postać polskiej kultury, aktor, satyryk, felietonista „Polityki”

Stanisław Tym Stanisław Tym Leszek Zych / Polityka
Z ogromnym żalem informujemy o śmierci Stanisława Tyma, wielkiej postaci polskiej kultury i mediów. Przez dekady meblował nam zbiorową wyobraźnię i kształtował poczucie humoru.

Stanisław Tym: aktor charakterystyczny świata polskiej kultury i mediów. Wybitny satyryk, dramaturg, felietonista, scenarzysta i reżyser, ale też estradowiec, urodzony – co wie każdy miłośnik polskiego kina – „w 1937 roku, w lipcu, właściwie w drugiej połowie lipca”. Przeżył powstanie warszawskie w piwnicy walczącego miasta. Studiował chemię na Politechnice Warszawskiej, przetwórstwo na SGGW i aktorstwo na PWST, ale do kina i felietonu dotarł poprzez kabaret – jeszcze pracując jako bramkarz i szatniarz w klubie Stodoła, proponował skecze Studenckiemu Teatrowi Satyryków.

Przełomowy był „Rejs”

Przełomem w karierze Tyma był film „Rejs” Marka Piwowskiego (1970) i niezbyt sympatyczna rola pasażera na gapę, który zamienia się w cynicznego instruktora kulturalno-oświatowego i podporządkowuje sobie załogę płynącego po Wiśle statku o nazwie „F. Dzierżyński”. Rzecz przeszła do historii jako zakamuflowana metafora 1968 r., kiedy to inteligenci dostawali solidne baty od władzy ludowej, ale metafory dotyczące opresyjnych rządów i sukcesów drobnych aparatczyków okazały się specjalnością Tyma.

Wspólnie ze Stanisławem Bareją, jako aktor, a później współscenarzysta, nakręcił pięć niezapomnianych komedii wykpiwających schyłkową epokę Gierka. Od „Poszukiwany, poszukiwana” po „Misia”. Wspólnie prześwietlali wymazywane w środkach masowego przekazu albo skrzętnie retuszowane zapyziałe oblicze PRL, zmagając się z ingerencjami cenzury i zderzając z krytyką prasową. Publiczność za to te filmy pokochała – a samego Tyma szczególnie za rolę Ryszarda Ochódzkiego, kombinatora i kanciarza, prezesa klubu sportowego Tęcza, który łączył w sobie to, co najgorsze w polskich elitach czasu realnego socjalizmu: butę, egoizm, pazerność, kolesiostwo, zły gust, megalomanię, strach przed zdemaskowaniem niedostatków inteligencji, niechęć do kobiet, brak kręgosłupa moralnego. Ochódzki wracał w kolejnych filmowych odsłonach, a jako model opowieści o typie człowieka próbującego płynąć z prądem historii – także w III RP.

Stanisław Tym w niedawnej rozmowie z „Polityką”: W Polsce jest trochę jak w „Misiu”

Stanisław TymLeszek Zych/PolitykaStanisław Tym

Ostry humor, niezwykła wrażliwość

W 1972 r., zaproszony na łamy „Literatury”, Stanisław Tym zaczął pracę felietonisty. Swoje niezbyt długie, zwarte i ciągle pełne humoru teksty publikował regularnie także na łamach „Tygodnika Kulturalnego”, „Wprostu”, „Rzeczpospolitej”, a przez 18 ostatnich lat w „Polityce”, śledząc i komentując na naszych łamach ostre zakręty polskiego życia publicznego. Z dystansu swojego domu na Suwalszczyźnie – dokąd przeniósł się jeszcze w czasach PRL, zmęczony reperkusjami władzy (podpisał wtedy słynny protest przeciw zmianom konstytucji i zapisowi o przyjaźni ze Związkiem Radzieckim) – stale opisywał absurdy polskiej rzeczywistości, puentując ją także satyrycznymi rysunkami. Z ostrym, przenikliwym humorem, ale też z niezwykłą wrażliwością.

Był też autorem licznych sztuk teatralnych, m.in. „Poczta się nie myli” i „Rozmów przy wycinaniu lasu”, a jego „Ciemny grylaż” napisany kiedyś wspólnie z Jerzym Dobrowolskim wrócił niedawno w nowej wersji na scenę Och-Teatru. I okazało się – jak z wieloma pomysłami Tyma – że satyra na Polskę doby realnego socjalizmu może być zaskakująco świeża i aktualna w czasach kapitalizmu. Pod tym względem spojrzenie Tyma jako autora, który przez dekady meblował nam zbiorową wyobraźnię i kształtował poczucie humoru, nigdy się nie zestarzało. Będzie nam Go bardzo brakować.

Stanisław Tym zmarł dziś rano w Warszawie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej: złoty interes patriotów. Ta historia ma dwie odsłony

Co łączy znikające sztabki złota i emeryta, który w kolejce po piwo zostaje prezesem spółki? Okazuje się, że jedno – Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej.

Juliusz Ćwieluch
06.01.2025
Reklama