Amerykański Babson College publikuje raporty o stanie przedsiębiorczości w krajach świata. Duch przedsiębiorczości w polskim narodzie, mierzony procentem osób w wieku 18–64 lat, które rozpoczynają lub rozwijają działalność gospodarczą, nie jest zły – w 2004 r. byliśmy na 12 pozycji wśród 34 krajów. Jednocześnie nieżyciowe przepisy stawiają Polskę w rankingu Banku Światowego (za lata 2003–2007) na niechlubnej 51 pozycji wśród 58 analizowanych krajów. Byłoby jednak zbyt optymistyczne, gdybyśmy utożsamiali ducha przedsiębiorczości (czyli np. zakładanie sklepu z używaną odzieżą) z prawdziwą innowacyjnością w polskiej gospodarce.
Powinniśmy raczej liczyć wnioski patentowe, a w tej dziedzinie nie jest w Polsce dobrze. Liczba wdrożonych patentów, w przeliczeniu na milion mieszkańców, jest 50 razy mniejsza niż w krajach Unii Europejskiej. Menedżerowie nowej generacji nie obawiają się już wprawdzie metod ilościowych, statystyki i Excela, ale jednocześnie zarządzanie nie może przecież polegać na oplataniu nowocześniejszych teorii i metod wokół tych samych starych pomysłów.
Wśród działających w latach 90. w Dolinie Krzemowej ponad 33 tys. firm (zatrudniających mniej niż pięć osób) padła co druga. Ze sporządzonej w 1982 r. listy 40 największych firm, 20 lat później na analogiczną listę weszły zaledwie cztery! Trzeba nie tylko biec, żeby nadążyć, ale trzeba wiedzieć dokąd. Wiele z porażek firm z Doliny Krzemowej wynikało z niedoceniania roli marketingu i zarządzania produktami innowacyjnymi.
Z innowacyjnością związane są fundamentalne dylematy menedżera, np.