„W imieniu wszystkich ocalałych witam dostojnych gości. Witam wszystkich zgromadzonych w tym namiocie. Witam słuchaczy i widzów środków masowego przekazu” – powiedział Marian Turski, rozpoczynając główną uroczystość 80. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz. „Ale przede wszystkim najgorętsze myśli i uczucia mam dla was, moje towarzyszki i moi towarzysze niedoli. Więźniarki i więźniowie”.
Jak zauważył Marian Turski, oświęcimiak i nasz redakcyjny kolega, tych, którzy przetrwali obóz zagłady, została tylko garstka. „Nasze myśli kierujemy ku tej większości, tym milionom, które nigdy nam nie powiedzą, co czuli. Ponieważ pochłonęła je Zagłada” – wyjaśnił.
Przedstawił postać Henryki Łazowertówny, polskiej poetki i działaczki społecznej, która zginęła w Treblince. Zacytował fragment jej listu oddającego nastroje panujące wśród więźniów nazistowskich obozów. „Lokomotywa krzyczy głosem bitego człowieka. Kolejarze mają twarze jak papier. Mam z sobą tylko jedną walizkę. I jeden żal, którego nikt nie próbował zgłębić”.
„Drodzy przyjaciele, od co najmniej dwóch tysięcy lat naszej cywilizacji towarzyszy wizja apokalipsy. Oto pojawiają się czterej jeźdźcy apokalipsy: wojna, zaraza, głód i śmierć. Ludzie są porażeni strachem, sparaliżowani ze strachu. Czują się całkowicie bezradni. Co robić?” – mówił Turski. I odpowiedział cytatem z rabina Nachmana z Bracławia: „Nie bać się wcale”.
„Nie bójmy się wykazać takiej samej odwagi dzisiaj, gdy Hamas czyni próby zaprzeczania masakry 7 października. Nie bójmy się przeciwstawiać teoriom spiskowym, że wszystko, co złe na świecie, jest skutkiem zawiązania spisku przez nieokreślone grupy społeczne, a Żydzi są tu często wymieniani” – przekonywał.