Herosi pod siatką. Polacy wrócili z piekła i zagrają o złoto w Paryżu! Tego meczu się nie zapomni
Siatkarze w olimpijskim finale. To, co wydawało się niemożliwe, jest faktem. Polacy pokonali Amerykanów 3:2 i zagrają w sobotę o tytuł mistrzowski. Większych emocji już prawdopodobnie nie przeżyjemy w trakcie tych igrzysk.
Po zwycięskim ćwierćfinale ze Słowenią było kilka powodów do radości i jeden do smutku. Polacy przebrnęli wreszcie tę fazę turnieju, i to w dobrym stylu. Nie było to wcale pewne, bo wcześniej w grupowym meczu z Włochami różowo nie było.
Dramat w trzecim secie
Niestety wejście do strefy medalowej okupione zostało kontuzją świetnego środkowego Mateusza Bieńka. Pocieszające jest to, że siła naszej drużyny nie jest oparta wyłącznie na jednym czy dwóch siatkarzach. Powtarzaliśmy przecież, że naszym atutem jest tzw. głębia składu. Mecz ze Słowenią pokazał też, że rośnie forma niektórych graczy.
Polska–USA to był mecz o pewny medal, bo zwycięzca ma co najmniej srebro. Tym pewniakiem jest nasza reprezentacja.
Pierwszy set miał wymarzony przebieg. 25:23 dla Polski. Ani razu nie prowadzili przeciwnicy. Przewaga Polaków sięgała 4 pkt, w końcówce zrobiło się nerwowo, ale zastępujący Bieńka na środku siatki Norbert Huber skończył wbiciem gwoździa w boisko. Wcześniej też kilka razy pokazał, że można na niego liczyć. Tak samo zresztą jak na jego kolegów, a szczególnie Wilfredo Leona. Oby tak dalej.
Przebieg drugiego seta był co prawda przez dłuższy czas podobny do pierwszego, tyle że gracze obu zespołów zamienili się rolami. Teraz to Amerykanie mieli kilkupunktową przewagę. Polacy częściej mylili się przy zagrywce, a jeśli serwis się udał, to Amerykanie nie mieli trudności z precyzyjnym odbiorem. Mimo to, głównie dzięki Leonowi, pojawiła się szansa na sukces także w tej partii. A jednak po grze na przewagi nie udało się wygrać.