Dwie największe propisowskie telewizje od tygodni stają na głowie, by wspomóc partię Jarosława Kaczyńskiego w trwającej prekampanii. Telewizja Republika i wPolsce24 lakonicznie wypowiadają się o Karolu Nawrockim. Podkreślają, że jest doktorem historii, pochodzi z robotniczej rodziny gdańskich Siedlec, cały życiowy sukces zawdzięcza ciężkiej pracy, a stoi za nim wspaniała rodzina.
Komentatorzy prawicowych mediów zaskakująco szczerze przyznają, że pierwsze wystąpienie kandydata PiS na prezydenta nie wypadło najlepiej, choć medialne i polityczne braki „stróża Polski i niepodległości” ma wypełnić sportowe doświadczenie, „żelazne nerwy”, „spojrzenie fightera” i czysta karta. Więcej uwagi poświęcają kontrkandydatom. O prezydencie stolicy Rafale Trzaskowskim słyszymy, że jest „salonowym dzieckiem” i jest piskliwy – w przeciwieństwie do silnego faceta Nawrockiego.
Obrywa się również Szymonowi Hołowni. Pracownicy stacji atakują go za doniesienia o chęci podjęcia studiów w Collegium Humanum, a także jednoczesne bycie „podnóżkiem” Tuska i wchodzenie z nim w spory. W tym świecie sprzeczne tezy idą w parze.
Tymczasem w sieci – w mediach społecznościowych – Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło zmasowaną kampanię. Lider opozycji ma zasoby i tryby maszyny poszły w ruch.
Czytaj też: Karol Nawrocki: taran i cenzor z IPN
Wojna na memy
Zaczęło się niewinnie. Polityczny superweekend przyniósł trzy konwencje – Szymona Hołowni, Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego. Mogłoby się wydawać, że to ten ostatni skupił na sobie zainteresowanie mediów. Sytuacja wygląda odmiennie, gdy zajrzymy do mediów społecznościowych.
Analitycy serwisu Polityka w sieci – Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura – zwrócili uwagę na rozpoczętą w weekend masową falę poparcia dla Karola Nawrockiego i ataku na Rafała Trzaskowskiego. Jak czytamy, „bardzo wysoka aktywności strony konserwatywno-narodowej w kanałach Facebook, X, TikTok” doprowadziła do sytuacji, w której kandydat PiS wygrywa z kandydatem PO w wojnie na memy stosunkiem 5 do 1. W praktyce oznacza to, że „krytykę Rafała Trzaskowskiego na Twitterze będzie widzieć 40 proc. całej jego bazy obserwujących dziennie, a w grupie aktywnych użytkowników ten odsetek może wzrosnąć do nawet do 75 proc. lub więcej”.
Na to nakładają się dwie ciekawe statystki. Jak zauważyli analitycy, Karol Nawrocki nie generuje największych zasięgów w mediach społecznościowych – serwisy X, Instagram, Facebook i TikTok – niemniej jest najbardziej angażującym kandydatem. Przepaść pomiędzy kandydatem PiS, osiągającym olbrzymie zaangażowanie użytkowników na poziomie 25,41 proc., deklasuje rywali. Rafał Trzaskowski (1,37 proc.) i Sławomir Mentzen (2,78 proc.) jako główni internetowi konkurenci zostają daleko w tyle.
Równie istotne wydaje się zestawienie zainteresowania z podziałem na regiony. Użytkownicy najczęściej szukali i sprawdzali (bez reklamowych zachęt) profile Rafała Trzaskowskiego w tylko pięciu województwach (śląskie, świętokrzyskie, lubuskie, zachodniopomorskie i opolskie). Karol Nawrocki w tym zestawieniu wygrywa, zdobywając siedem województw (lubelskie, podkarpackie, pomorskie, dolnośląskie, małopolskie, kujawsko-pomorskie i podlaskie). W czterech regionach wyniki były zbliżone (mazowieckie, warmińsko-mazurskie, łódzkie i wielkopolskie).
Tych rezultatów nie należy przekładać na sympatię, a raczej na informację, że wieść o kandydacie – często nieznanym, co sprzyja poszukiwaniu informacji – dotarła i przewyższyła zainteresowanie konkurentem. Analitycy zwracają uwagę na słaby start Nawrockiego, co nie musi stanowić obciążenia. Wprost przeciwnie – budowanie przekazu o kandydacie, który się uczy, przebywa drogę, rozwija, stanowi przeciwwagę do „pewniaka” i faworyta Rafała Trzaskowskiego. Podobną narrację podtrzymują prawicowe telewizje.
Czytaj też: Kaczyński kierował się intuicją, a Tusk TikTokiem? Jak politycy radzą sobie w sieci i kto jest dziś lepszy
Nawrocki: swój chłop
Kampanijny przekaz Prawa i Sprawiedliwości składa się z przynajmniej czterech komponentów. Gdyby liczba powtórzeń przymiotów „niezależny” i „obywatelski” mogła zaklinać rzeczywistość, to Karol Nawrocki mógłby podać sobie dłonie z Jackiem Kuroniem. To fundamentalne hasło, które wbrew trafnym uwagom mediów tradycyjnych (nazywanych przez wPolsce24 „lewicowo-liberalnymi”) o zblatowaniu Nawrockiego z PiS, jest podtrzymywane i odmieniane przez wszystkie przypadki. Do tego dochodzi znany dobrze z lat rządów PiS zmasowany atak na prezydenta stolicy i marszałka Sejmu. W tym zestawieniu uwypuklać różnicę ma też notorycznie powtarzany slogan Nawrockiego o „pojednaniu”, w przeciwieństwie do Trzaskowskiego, który zapowiada najbrutalniejszą kampanię i rozliczenia.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej buduje również wizerunek prawicowego, ale „normalnego” człowieka. To, po pierwsze, powoływanie się na dorobek historyka, doktorat w tej dziedzinie, działalność w IPN, przywoływanie pamięci o Wołyniu czy mniej lub bardziej wypowiedzianą na głos zapowiedź kontynuacji pisowskiej wizji praworządności, stosunków międzynarodowych i kohabitacji z rządem. Ważnym zagadnieniem jest również rozwój spod znaku CPK.
Z drugiej strony Nawrocki chce być „swoim chłopem”. – Tylko proszę was, nie patrzcie na mnie tylko jak – chociaż nim jestem – na chłopaka z siłowni. Bo jestem jednak doktorem nauk humanistycznych, trzy lata prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, wiele lat pracowałem dla państwa polskiego, reprezentując naszą wrażliwość historyczną na całym świecie, od Nowej Zelandii do Stanów Zjednoczonych. Całe życie zajmowałem się bardzo poważnymi tematami, a po prostu od ostatniego tygodnia mogłem pokazać to, jaki naprawdę, w sensie też sportowym i społecznym, jestem – tłumaczył podczas spotkania z młodzieżą w Lublinie. Polityk sprytnie odwraca kota ogonem, apelując, aby nie zapominać o karierze zawodowej, jakby dla każdego pierwszym i oczywistym skojarzeniem miał być „chłopak z bloków”.
W odpowiedzi na pytania Nawrocki tłumaczył również, ile wyciska na klatę na ławce płaskiej (rekord to 152,5 kg). To niejedyny wątek sportowy. W prężnie rozwijających się kontach w mediach społecznościowych, pod hashtagiem #Nawrocki2025 i #DrużynaNawrockiego znajdziemy nagrania licznych aktywności. Kandydat biega w dresach pod Stadionem Narodowym, podciąga się, odwiedza piekarnię (chleb całuje) i wrzuca zdjęcie w bluzie z chomikiem.
W międzyczasie w garniturze pojawia się na konferencji poświęconej CPK, mówi o pojednaniu, Wołyniu i broni się przed zarzutami o podejrzane kontakty z gdańskim półświatkiem. Najnowszą linią obrony jest przywoływanie dwukrotnego przyznania klauzuli bezpieczeństwa „ściśle tajne” w czasach pierwszego i drugiego rządu premiera Donalda Tuska.
Internetowa kampania Prawa i Sprawiedliwości nabrała takiego tempa, że do aktywności został zaangażowany najważniejszy, a jednocześnie dotychczas najskromniejszy twitterowicz.
Czytaj też: Cud mniemany. Nawrocki ostro wziął się do pracy. Cztery elementy, dwa żenujące
Followujcie Prezesa
„Witam serdecznie!” – brzmi pierwszy wpis zamieszczony na oficjalnym koncie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w serwisie X. Okoliczności założenia konta uchwycono w materiale wideo opublikowanym na profilu Prawa i Sprawiedliwości. Uśmiechnięty prezes ogląda konwencję PO w towarzystwie Joachima Brudzińskiego, Mariusza Błaszczaka i Radosława Fogla, który słucha i wrzuca komentarze lidera (przypomina to mem sprzed lat). Kaczyński wzdycha na słowa premiera Donalda Tuska: „po staremu”, „wielka ściema”, „strach ma wielkie oczy, a nawet wilcze”. W pewnym momencie odbiera również telefon: – Dziękuję Ci za serduszko. Bratanica – tłumaczy. Gdy Tusk chwali Rafała Trzaskowskiego przyznaje: – Naprawdę jestem wzruszony.
Na koniec widnieje zaproszenie na stronę Calapolskanaprzod.pl. To hasło wyborcze kandydata Koalicji Obywatelskiej. Sęk w tym, że sztab Trzaskowskiego nie zabezpieczył domeny i została ona wykupiona przez PiS. Obecnie strona odsyła do profilu Jarosława Kaczyńskiego na X, co w internetowej gwarze nazywa się trollingiem. Na koncie prezesa zobaczymy więcej prób ocieplania wizerunku. Dotychczas pojawiło się na nim zdjęcie kota – Fiony – na którego tle stała lampa z figurką kaczki, a także satyryczne zdjęcie masła w sejfie z dopiskiem: „Czy wróci największa hańba III RP, czyli głodne dzieci?”.
Pole bitwy
Kampanie polityczne od lat toczą się w mediach społecznościowych. Ułatwiają je nie tylko niskie koszty, ale również luka w przepisach, która uniemożliwia sankcjonowanie i finansowanie tego typu działalności. W 2015 po internet sięgał prezydent Andrzej Duda, dwukrotnie robił to Donald Trump, a Konfederacja oparła na nim całą partyjną komunikację.
Sztab Karola Nawrockiego skorzystał także z tzw. farmy zasięgu. Jak zauważył prof. Dominik Batorski, 7 grudnia nazwa „Prezydent Karol Nawrocki 2025” została nadana fan page′owi istniejącemu na Facebooku od 2013 r. Wcześniej nosił nazwy: „Milutko”, „Forum Polskiej Gospodarki”, a ostatnio „Fitness Arena”. Strona posiada prawie 100 tys. obserwujących, najwyraźniej obojętnych wobec prezentowanej aktualnie tematyki, ale dzięki temu kandydat nie zaczyna od zera i prezentuje się poważnie. Podobne zagranie – kupowanie stron i zmiana nazwy oraz treści – stosowali inni politycy, m.in. Dariusz Matecki, do czego sam się przyznał.
Do tej pory zaplanowane i sumiennie egzekwowane kampanie w mediach społecznościowych przynosiły zamierzony efekt i wyborczy sukces. Dla Karola Nawrockiego – kandydata mniej znanego i rozpoznawalnego – takie narzędzie może okazać się kluczem do awansu do drugiej tury wyborów, a nawet zwycięstwa. Czy mu się uda – followy pokażą.