Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Andrzej Duda chce do MKOI-u? Nawet bycie człowiekiem Jarosława Kaczyńskiego nie jest tak intratne

Andrzej Duda chce do MKOI-u? Nawet bycie człowiekiem Kaczyńskiego nie jest tak intratne

Andrzej Duda podczas 12-godzinnego maratonu narciarskiego Andrzej Duda podczas 12-godzinnego maratonu narciarskiego Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl
Czy Andrzej Duda ma jakieś argumenty poza rekomendacją PKOl? Poza zamiłowaniem do nart i prestiżowym statusem byłego prezydenta nic chyba za nim nie przemawia. A gdyby doszło do jakichś rozmów, to zaraz się okaże, że bariera językowa sięga wysokości iście tyczkarskich.

Znany z wielkiej kreatywności w zarządzaniu finansami i „kapitałem ludzkim” w sferze handlu sztuką i w świecie sportu, zaprzyjaźniony z PiS prezes PKOl Radosław Piesiewicz najwyraźniej chce mieć swojego człowieka w MKOl, gdyż właśnie tytułem „spraw bieżących” poddał pod głosowanie zarządu uchwałę rekomendującą tej zacnej i dobrze płacącej instytucji dobranie do swego grona Andrzeja Dudę. Zaskoczeni, aczkolwiek lojalni działacze zrzeszeni w narodowym komitecie dużą większością głosów uchwałę przyjęli i tym to sposobem Pierwszy Narciarz RP zostanie najwyższym reprezentantem polskiego sportu na arenie globalnej. Jeśli jakiś sportowiec lub sportsmenka, działacz lub działaczka robili sobie nadzieję na to prestiżowe stanowisko, to chyba muszą się obejść smakiem.

Za to Andrzej Duda może tryskać zadowoleniem, bo tyle, co MKOl, nie zapłaci mu nikt. Nawet bycie człowiekiem Jarosława Kaczyńskiego nie jest tak intratne, jak bycie człowiekiem Radosława Piesiewicza! Zadowolenie może być jednak przedwczesne. Piesiewicz opowiada, że MKOl powinien zatwierdzić członkostwo Dudy już w marcu, ale nie wiadomo, skąd taki optymizm. Może Piesiewicz „rozmawiał, z kim trzeba”? Może i rozmawiał, ale na takich wyżynach nawet legendarna sprawczość naszego turbodziałacza to za mało.

Dwa problemy Dudy

Duda, kończąc swoją drugą kadencję w roli prezydenta, staje przed dwoma problemami. Pierwszy polega na tym, że jest zbyt młody, aby popaść w błogą bezczynność. Drugi zaś polega na jego zasadniczej i uogólnionej niekompetencji, z niekompetencją językową na czele. Mimo że Duda, jak sam deklaruje, uczy się zawsze i wszędzie, to jednak nie nauczył się po angielsku.

Reklama