Podczas głosowania zabrakło lidera ugrupowania wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego, który poddaje się hospitalizacji. Jak przekazał Robert Biedroń w Polskim Radiu, wybór Magdaleny Biejat był jednogłośny, przez aklamację.
Czytaj też: Ustalenia „Polityki”. Magdalena Biejat 2025? Lewica ciągnie zapałki przed wyborami
Krótka ławka Lewicy
Wybór kandydata lub kandydatki nie był prosty. W przeciwieństwie do konkurencji Nowej Lewicy doskwierała klęska nieurodzaju – brakowało chętnych. Na szerokiej liście pojawiających się nazwisk to kandydatura Magdaleny Biejat zapowiadała się na najbardziej prawdopodobną. Przeciwko przemawiała jej polityczna przeszłość w partii Razem, a i sama Biejat wyrażała wątpliwości co do startu w wyborach ze względów osobistych.
Niechętnie do kandydowania podchodziło dwoje liderów młodszego pokolenia – wicepremier Krzysztof Gawkowski i ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk – dla których rezygnacja z urzędu lub tymczasowe opuszczenie ministerstw na czas kampanii byłyby nieopłacalne. Oboje skupieni są na przyszłorocznych wyborach w partii, które mają im przynieść funkcje współprzewodniczących. Startu odmówiła również Katarzyna Kotula.
Na liście pojawił się także prezydent Włocławka Krzysztof Kukucki, który cieszy się dobrym CV – mieszkalnictwo – i sympatią na Lewicy, ale wśród ogółu wyborców jest słabo rozpoznawalny. Ważnym argumentem było też, by to kobieta reprezentowała ugrupowanie.