Niebezpieczny Nawrocki. Gdyby wygrał, przyszłoby nam jeszcze wołać: „Andrzej, wróć!”
Bardzo ważący słowa i zdecydowanie prawicowy w swych poglądach prof. Antoni Dudek nazwał Karola Nawrockiego człowiekiem niebezpiecznym, ostrzegając, że w razie gdyby został prezydentem, należałoby się po nim spodziewać kroków radykalnych i niestandardowych. Słowem, zatęsknilibyśmy jeszcze za Andrzejem Dudą.
Prof. Dudek opiera swoją opinię na obserwacji Nawrockiego w roli szefa Instytutu Pamięci Narodowej. A sprawuje on swoje rządy w tej instytucji brutalnie, bez pardonu wyrzucając z pracy nie tylko każdego, kto choćby na milimetr odejdzie od jedynie słusznej narodowo-katolickiej linii ideologicznej, lecz po prostu każdego, komu „coś się nie podoba”. Przykładem dwie pracowniczki, które sarkastycznie skomentowały twierdzenie prezesa, że w IPN dobrze się zarabia. Podobnie było zresztą w Muzeum II Wojny Światowej, którym Nawrocki kierował wcześniej. Wyrzucał z pracy ludzi „pozbawionych genu polskości” – zdaniem współtwórcy i byłego dyrektora tego muzeum prof. Pawła Machcewicza naruszając prawo pracy.
Wychowany w kulturze „honoromaczyzmu”
Nawrocki mający korzenie w tzw. środowiskach kibicowskich oraz na plebanii niesławnego ks. Jankowskiego, wychowany na boksie i w kulturze „honoromaczyzmu”, radykalizm, a nawet brutalizm ma we krwi. Choćby był w środku wrażliwy jak cukrowa pianka (a tego nie wiemy), przenigdy nie okaże słabości. A za słabość i dyshonor ludzie tego pokroju uważają wszelki kompromis. Z każdej sytuacji konfliktowej uciekają w „rozwiązania siłowe”, czyli radykalizm i nieprzejednanie. To łatwa strategia – i skuteczna, dopóki nie trafi się na kogoś silniejszego od siebie.