Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Sprawa „seryjnego pedofila”. Tarnowska kuria wini chłopców, nie chce płacić odszkodowań

Biskup tarnowski Andrzej Jeż, sierpień 2018 r. Biskup tarnowski Andrzej Jeż, sierpień 2018 r. Konferencja Episkopatu Polski / •
Pokrzywdzeni czują się zdradzeni przez instytucję, która była dla nich „moralnym drogowskazem” i naucza, że dobro „najmniejszych” jest sednem Ewangelii. Zamiast tego „ukazała twarz obojętnej i wyrachowanej korporacji”.

Niekończąca się historia krzywdzonych w Kościele ma nową odsłonę w diecezji tarnowskiej. Grupa byłych ministrantów wniosła pozew przeciwko tamtejszej kurii. Domagają się zadośćuczynienia na sumę 12 mln zł z tytułu molestowania ich przez księdza Mariana W., który został już skazany na wieloletnią karę więzienia. I wydalony ze stanu duchownego. Miał wykorzystywać przez lata wielu chłopców w wielu parafiach w Polsce.

Sprawa „seryjnego pedofila” nie jest nowa. Opisywano ją w mediach pod nagłówkami, że to jeden z największych skandali pedofilskich w Kościele w Polsce. Nowym rozdziałem w tej posępnej historii jest reakcja kurii na pozew o odszkodowanie. Negatywna. Jak wynika z informacji Onetu, nie tylko odmówiła wypłaty pieniędzy, ale także zasugerowała, że skrzywdzeni przyzwolili na molestowanie, bo się aktywnie nie przeciwstawili i nie szukali pomocy. A więc sami są sobie winni. W dokumencie takie słowa nie padają, ale tak można rozumieć jego wymowę.

Czytaj też: Ziemskie królestwo Kościoła w Polsce. Ile ma hektarów i skąd? Hulaj dusza, piekła nie ma

Zimny prawniczy wywód

Prawnik pracujący dla kurii tarnowskiej, cytowany w materiale Szymona Piegzy na ten temat, z jednej strony podkreśla, że zachowania Mariana W. wobec chłopców, dziś dorosłych mężczyzn, nie można akceptować ani obarczać ich winą za jego preferencje seksualne. Z drugiej strony, jak twierdzi, analiza ich zeznań prowadzi do wniosku, że działania wobec nich akceptowali.

Na dodatek nie zawiadomili odpowiednich organów, że dzieje się im krzywda, a mieli taką możliwość, bo temat nadużyć seksualnych w Kościele nie jest tabu.

Reklama