Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Złota nie będzie. Iga Świątek przegrała olimpijski półfinał w Paryżu

Iga Świątek w czasie półfinałowego meczu na olimpiadzie w Paryżu z Chinką Zheng Qinwen. Polka przegrała 0:2. 1 sierpnia 2024 r. Iga Świątek w czasie półfinałowego meczu na olimpiadzie w Paryżu z Chinką Zheng Qinwen. Polka przegrała 0:2. 1 sierpnia 2024 r. Edgar Su / Forum
Prawie wszyscy zawieszali złoty medal na szyi Polki na długo przed pierwszą wymianą piłek. Ciężar okazał się nieznośnie ciężki.

Nie będzie mistrzostwa olimpijskiego Igi Świątek. W półfinale przegrała zasłużenie z Zheng Qinwen 0:2 (2:6 i 5:7).

Iga Świątek przegrywa olimpijski półfinał w Paryżu

Chinka rozstawiona jako szósta w zestawieniu WTA w Paryżu jest o jedno miejsce niżej. Ma 21 lat i już dużo sukcesów na koncie, w tym finał Australian Open. Jest uznawana nie bez powodu za największą nadzieję chińskiego tenisa. Nadzieję spełniającą się, bo teraz może wyjechać z olimpiady z wielkim zwycięstwem.

Zheng Qinwen wyszła na kort Philippe’a Chatriera z silnym postanowieniem przerwania serii sześciu porażek z najlepszą tenisistką świata. Przełamała podanie Polki już w trzecim gemie, by po chwili oddać swoje „na sucho”. W następnym znowu Polka oddała gema. 2:3 i zrobiło się nerwowo – z czasem coraz bardziej. Przykro to pisać, ale Polka miała niewiele do powiedzenia do końca seta. 2:6 w pierwszej partii nie jest przypadkiem. Były błędy (16 niewymuszonych), ale także chyba mało elastyczna taktyka. Zapachniało sensacją.

Po zwyczajowej wizycie w szatni Iga stanęła na końcowej linii kortu odmieniona. Była lepsza, gdy sama zaczynała grę, i tak samo, gdy returnowała serwis przeciwniczki. Do stanu 4:0 wszystko szło jak po maśle z punktu widzenia podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego. Zheng wyglądała, jakby opadła nieco z sił. Przecież za nią były trudne ponadtrzygodzinne pojedynki. I wtedy być może lekko zdekoncentrowana Polka znów oddała swoje podanie. Za chwilę, po następnych gemach, było już 4:4. Ósmy gem był niesłychanie zacięty. Dwie szanse na przełamanie i powrót do przewagi miała Polka. Ale świetnie serwująca Chinka znowu okazała się lepsza. Po chwili Świątek jeszcze raz wyszła na prowadzenie (było 5:4, ale bez przewagi przełamania). I to był łabędzi śpiew Igi.

Reklama