Zrzutka na PiS? Partia straszy, bo się boi PKW. Kaczyńskiemu jak nigdy powinęła się noga
W PiS narasta lęk przed coraz bardziej prawdopodobnym odrzuceniem przez PKW sprawozdania finansowego partii i jej komitetu wyborczego za 2023 r., a w konsekwencji utratą dotacji należnej formacjom politycznym, które prawidłowo się rozliczyły. PKW odracza do 29 sierpnia ogłoszenie tej decyzji, co tłumaczy „koniecznością uzupełnienia zgromadzonych materiałów w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy”.
Brzmi groźnie, bo może chodzić o dokumenty nie wytworzone i przetworzone przez sam komitet wyborczy, lecz np. o jakieś dowody świadczące o tym, że kierownictwo partii świadomie kojarzyło z wyborami wydatki, których nie zrealizowano z funduszu wyborczego. Członek PKW i adwokat Ryszard Kalisz (dawniej polityk SLD) twierdzi, że do PKW dotarły „kartony dokumentów” i że są wśród nich pisma NIK. Te są, jak mówi, „najbardziej interesujące”.
PKW: sędzia, detektyw czy rewident
Wszystko zależy od tego, czy nowo ukonstytuowana, „niepisowska” PKW wczuje się w rolę detektywa i mądrego sędziego, czy też raczej będzie się uważać za kogoś w rodzaju bardzo skrupulatnego biegłego rewidenta. Szkoda, że ustawa o partiach politycznych jest tak sucha i formalna, że zdaje się wspierać tego rodzaju „szlachetny minimalizm”. Jednakże praktyka interpretowania i wykonywania prawa przez organy państwa ewoluuje, więc nic nie jest pewne. Na razie prawnicy z ramienia administracji wyborczej (Krajowe Biuro Wyborcze) odradzają członkom komisji wychodzenie z roli księgowych, ale kto zna Ryszarda Kalisza, ten wie, że lubi mieć własne zdanie w materii prawniczej.