Stanowski oręduje na prezydenta. Ten żart z wyborów może zaszkodzić PiS i Konfederacji
Tak jak się spodziewaliśmy już od kilku dni, założyciel popularnego Kanału Zero (internetowej stacji telewizyjnej) Krzysztof Stanowski zadeklarował swój start w wyborach prezydenckich. Zrobił to w swoim, czyli prowokacyjno-satyrycznym stylu. Wyszło dość zabawnie i z pewnością odniesie skutek. Program, którego celem było zmobilizowanie zwolenników do zbierania podpisów pod kandydaturą Stanowskiego, na żywo obejrzało ponad 50 tys. osób, a w ciągu najbliższych dni liczba ta zwiększy się zapewne kilkakrotnie. Podpisy będą.
Stanowski, czyli zero kompetencji
Stanowski deklaruje, że nie startuje na serio, lecz wyłącznie po to, aby skorzystać z przywilejów kandydata, czyli występować w telewizji w ich towarzystwie i relacjonować kampanię od wewnątrz. Jako że sam uznał się za zupełnie nienadającego się na prezydenta i nie ukrywa swoich niepolitycznych celów, będzie wiarygodny jako komentator. Jesteśmy więc proszeni, aby uznać jego przedsięwzięcie za medialno-satyryczne i w tym sensie poprzeć jego „kandydaturę”.
Odpowiednio do tego stand-up Stanowskiego pełen był różnych gagów, zaprawionych zresztą autoironią. Hasło Stanowskiego to „Zero kompetencji”, co ma się odnosić do niego samego, a jednocześnie do wszystkich innych kandydatów. Zrugał ich zresztą z góry na dół i wyśmiał głośniej, niż którykolwiek z nich mógłby sobie pozwolić. Nie ma więc na kogo głosować, bo główni kandydaci są „marionetkami” i „chłopcami na posyłki” swoich partii, a pozostali nie lepsi.