Na Facebooku jedna ze stron produkujących masowo treści napisała następującą wiadomość: „Wiedźmin 4 na pierwszym, 6-minutowym zwiastunie. Poznaliśmy głównego bohatera!”. Jak widać, w pewnych środowiskach feminatywy nie dość, że napotykają na opór, gdy idzie o jakąś mniej oczywistą nazwę zawodu czy neologizm, to wręcz następuje dewolucja – zapomina się o takim prostym słowie jak „bohaterka”. Główną bohaterką „The Witcher 4” (pod taką nazwą seria inspirowanych prozą Andrzeja Sapkowskiego gier jest znana na Zachodzie) jest bowiem Ciri, kiedyś księżniczka, dzisiaj – wiedźminka? Wiedźmin? Baba wiedźmin, kto to widział!
Jak widać na filmie zapowiadającym nowy projekt studia CD Projekt Red, poza zmianą bohaterki z wysłużonego i wymęczonego wiedźmina Geralta z Rivii na jego przybraną córkę Ciri (pełne nazwisko to Cirilla Fiona Elen Riannon; była już postacią grywalną we fragmentach „Wiedźmina 3”) można liczyć na 100 proc. wiedźmina w wiedźminie. Jest wioska na odludziu, zabobonni wieśniacy, dziewczyna prowadzona na pewną śmierć, czający się w mroku potwór – i potwory, które nigdzie się nie kryją, czyli ludzie.
Czytaj też: CD Projekt RED: mit milionera z pucybuta
Droga, na którą się wraca
Wróżąc z tych sześciominutowych fusów, można stwierdzić, że studio wybrało bezpieczną drogę. W komentarzach można znaleźć głosy zawiedzionych fanów, którzy po wyprawieniu na zasłużoną emeryturę Geralta liczyli na możliwość stworzenia postaci wiedźmina wedle własnego projektu, tak jak się to przyjęło robić w klasycznych grach wideo RPG.