W dziedzinie inauguracji poprzeczkę wysoko ustawił Barack Obama. Podczas ceremonii otwierającej jego pierwszą kadencję wystąpiła Aretha Franklin, w drugą wprowadzała Obamę Beyoncé. Później wśród gości pojawili się m.in. Stevie Wonder, Alicia Keys, Usher, John Legend, Smokey Robinson i grupa Soundgarden, a dla personelu w Białym Domu zaśpiewali Lady Gaga i Tony Bennett. Lady Gaga śpiewała później hymn amerykański na inauguracji Joe Bidena.
Zaprzysiężeniu Trumpa towarzyszyły występy Carrie Underwood – gwiazdy muzyki country, która zaśpiewała „America the Beautiful” – oraz popularnego tenora operowego Christophera Macchio, który wykonał hymn. To ta bardziej tradycyjna część inauguracji. Program publicznego wydarzenia w waszyngtońskiej hali Capital One Arena w przeddzień zaprzysiężenia miał bardziej charakter wiecu wyborczego niż koncertu. Dobór repertuaru był zdecydowanie inny niż w wypadku Obamy: Trump wybrał postaci sceny country (Billy Ray Cyrus i Lee Greenwood), a przede wszystkim Kid Rocka, który w swojej karierze łączył rap, ciężki rock i country.
Czytaj też: Trump w Białym Domu, alert na całym świecie. Różne scenariusze dla Polski
Młodych mężczyzn czar
Pewnym zaskoczeniem dla tych, którzy pierwszy raz zaglądali na playlistę występów publicznych Donalda Trumpa, mógł być występ dyskotekowej formacji Village People, jednoznacznie kojarzonej przez lata z gejowską sceną muzyczną (kluby dla mniejszości seksualnych były poniekąd kolebką całego nurtu disco).