Marianne Faithfull, ocalona muza. Była ikoną lat 60. Każdy chciał dla niej pisać
Słynne zdjęcie z 1967 r., na którym Marianne Faithfull siedzi na kanapie, rozmawiając żywo z Alainem Delonem, a po lewej mając smutnego i opuszczonego Micka Jaggera, stało się dziś memem. Ale dalej jest też celnym symbolem obecności tej artystki na scenie muzycznej. Była w końcu przez lata postacią łączącą różne środowiska. I pokolenia. Trudno by było opowiedzieć o tym, kim jest Marianne Faithfull, bez odniesień do innych artystów. Ale jeszcze trudniej opisać kariery innych artystów – szczególnie tych znanych w latach 60. – nie odnosząc się ani razu do niej.
Marianne Faithfull: od gwiazdki do ikony
Na scenę muzyczną trafiła jako nastolatka, urodzona w Londynie córka austriackiej baronowej, której przodkiem był Leopold von Sacher-Masoch (na którego cześć jedno z zaburzeń seksualnych nazwano masochizmem). Wszystko wydarzyło się wtedy – jak głosi legenda – jednego wieczoru. Faithfull z marszandem Johnem Dunbarem, ówczesnym chłopakiem, a później na krótko mężem, trafiła na przyjęcie z udziałem członków The Rolling Stones. Podpatrzył ją i dostrzegł talent ich menedżer Andrew Loog Oldham. Matka pozwoliła na podpisanie kontraktu pod warunkiem, że na wyjazdach 17-letniej córce będzie towarzyszyć przyzwoitka. Pierwszą piosenkę, folkowe „As Tears Go By”, napisali dla niej Keith Richards i Mick Jagger. A z tym drugim w końcu połączył ją kilkuletni, burzliwy romans.
Faithfull na krótko została gwiazdą sceny muzycznej, potem także filmu lat 60. – z Delonem wystąpiła w przesyconym erotyzmem dramacie „Dziewczyna na motocyklu” (1968 r.