Tajemnicza śmierć Ewy Tylman. Już nie zabójstwo? Prokuratura zmienia front
Co istotne, główny i jedyny oskarżony Adam Z. przyznał się do nieudzielenia pomocy już dziewięć lat temu, opowiedział o tym ze szczegółami, a taki scenariusz jako najbardziej prawdopodobny wskazał też Sąd Apelacyjny w Poznaniu w 2020 r. Teraz przyjęła go prokuratura, ale sąd wbrew własnym zapowiedziom nie wydał wyroku, bo postanowił wyjaśnić wątpliwości, jakie podnosili w mowach końcowych obrońcy Adama Z.
Uniewinniony dwa razy
26-letnia Ewa zaginęła w centrum Poznania w listopadzie 2015 r. Po ośmiu miesiącach jej ciało wyłowiono z Warty. Choć dowody były nikłe (żeby nie napisać: żadne), prokurator Magdalena Jarecka najpierw podejrzewała Adama Z. o porwanie Ewy Tylman, potem przy wsparciu ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry brnęła w oskarżenie o zabójstwo z zamiarem ewentualnym (sprawca przewiduje, że jego zachowanie może doprowadzić do śmierci ofiary i na taki skutek się godzi). Bezskutecznie, bo sąd go uniewinnił i to dwa razy. Za każdym razem sprawa trafiła do apelacji. Piąty wyrok w trzecim procesie miał zapaść 15 listopada, ale Sąd Okręgowy w Poznaniu wznowił postępowanie.
Ważniejszy w tej sprawie jest jednak zwrot, jakiego dokonała prokuratura. Po dziewięciu latach bezowocnego śledztwa de facto przyznała się do błędu i spuściła z tonu, zmieniając kwalifikację prawną czynu: z zabójstwa na nieudzielenie pomocy Ewie Tylman. „Nie możemy pominąć faktu, że sądy już dwa razy uniewinniły Adama Z. od zarzutu zabójstwa” – tłumaczył prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.