Hasło Krzysztofa Stanowskiego to „Zero kompetencji”, co ma się odnosić do niego samego, a jednocześnie do wszystkich innych kandydatów. Zrugał ich zresztą z góry na dół.
Kto tam dziś wie, jak tam słówka i półsłówka losy swoje przędą.
Wiele razy mogliśmy się przekonać, jak bardzo mało znaczymy dla Waszyngtonu. Nie inaczej jest i teraz. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy mieli skorzystać na powrocie Trumpa do władzy.
W świecie PiS niezapłacenie jakichś marnych 25 tys. zł to żaden występek, Nawrocki mógł się takimi drobiazgami nie przejmować. Jednak teraz, gdy Kaczyński wystawił go do wyborów prezydenckich, sprawa wygląda inaczej. I jeśli się potwierdzi, kandydat PiS może nie wyjść z tego obronną ręką.
Choćby był w środku wrażliwy jak cukrowa pianka, przenigdy nie okaże słabości. A za słabość i dyshonor ludzie tego pokroju uważają wszelki kompromis. Z każdej sytuacji konfliktowej uciekają w „rozwiązania siłowe”, czyli radykalizm i nieprzejednanie.
Sądzę, że wszystko rozegra się między dwiema kandydaturami. A jako że Czarzasty zaliczył wpadkę z nominowaniem Wieczorka, to tym razem premier będzie miał ostatnie słowo. Wyczołganie się z tego grzęzawiska to będzie nie lada wysiłek.
Sprawa jest wagi najwyższej, a spór prawny wokół wypłat środków budżetowych dla PiS stanowi ze wszech miar istotny precedens, nie mówiąc już o tym, że jego rozstrzygnięcie będzie miało wpływ na kampanię prezydencką.
, twierdząc, że dopóki nie ma nowej ustawy naprawiającej system sądowniczy, minister musi się kierować kodeksem wyborczym i konstytucją, a nie uchwałą rządu. Ważny komentarz uzyskaliśmy też od profesora Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie dr. hab. Michała Bartoszewicza, który specjalizuje się w
„Am, am!” – woła do nas marketing. „Am, am!” – odpowiadamy gromko. I do tego w zasadzie nasza społeczna komunikacja się sprowadza. Reszta jest milczeniem albo zgiełkiem, bez różnicy.
Być może cała sprawa będzie się nadal toczyć na gruncie sądowym, wskutek ewentualnej skargi prokuratora generalnego do Sądu Najwyższego. Takie rozwiązanie proponuje Adamowi Bodnarowi Roman Giertych.
Może warto, aby politycy koalicji przyjęli pewne wspólne standardy odnoszące się do słownictwa i retoryki, jaką wolno stosować, gdy mowa o mniejszościach bądź imigrantach.
Lewica mogła się wykazać, ale szansę tę z powodu niepoprawnego partyjniactwa zmarnowała. Czy teraz skorzysta z okazji, aby naprawić błąd, i rekomenduje kogoś doświadczonego i znającego resort? Wątpię.
Dlaczego tak jest, że odmawiamy sobie „głupoty” radości? W naszych czasach tej emocjonalnej nagości wstydzimy się bardziej niż w dawniejszych epokach, kiedy naturalność, bezpośredniość i szczerość nie uchodziły jeszcze za oznaki słabości.
Jeśli Magdalena Biejat otrzyma 5 proc., to wszyscy wyborcy Lewicy dowiedzą się, że jest to partia zagrożona nieprzekroczeniem progu wyborczego. Nic dobrego nie wynikłoby z tego ani dla Lewicy, ani dla Biejat osobiście.
. Jako działaczka społeczna związana była m.in. z Janem Śpiewakiem, a także z Fundacją Batorego oraz Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Po odejściu z Razem została wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego Lewicy. Ma 42 lata, męża i dwoje dzieci. Jest warszawianką. Jej wypowiedzi są twardo lewicowe, by
Czy Andrzej Duda ma jakieś argumenty poza rekomendacją PKOl? Poza zamiłowaniem do nart i prestiżowym statusem byłego prezydenta nic chyba za nim nie przemawia. A gdyby doszło do jakichś rozmów, to zaraz się okaże, że bariera językowa sięga wysokości iście tyczkarskich.
Egzaminu z komunikacji i zarządzania wizerunkiem rząd Donalda Tuska nie zdał. Chciałoby się zakrzyknąć: Tusku, więcej propagandy sukcesu! Jednak to nie pierwszy, lecz drugi rok jego rządów będzie kluczowy dla przyszłości Polski.
Gdyby rozliczenia toczyły się zbyt szybko, histeryczne jeremiady PiS, że „bodnarowcy ich biją”, mogłyby się nieźle sprzedawać na politycznym rynku.
Przemówienie Rafała Trzaskowskiego zachwycające nie było, ale było dobre. Poza afirmacją odrębności Śląska i krytyką PiS wszystko w nim było „do wzięcia”. Na przyszłość trzeba będzie się postarać o większą wyrazistość.
Najważniejsze zarzuty wobec Nawrockiego dotyczą jego spotkania z Wielkim Bu w siedzibie IPN i udostępnienia informacji o zbiórce na rzecz neonazisty. Wskazują na to, że jego kontakty z przestępcami i „naziolami” nie były ani przypadkowe, ani nie służyły „nawracaniu” przestępców na dobrą drogę.
Nastał czas trudnej zwyczajności, która nie rodzi legend. I zwyczajny jest dziś Kraków, i zwyczajna Warszawa. Odjechała w siną dal zaczarowana dorożka. Nie przenieśli nam stolicy do Krakowa i nie ma Miłosza.
Karol Nawrocki może od biedy wziąć sobie urlop na trzy miesiące. Trzaskowski i Hołownia po prostu tego zrobić nie mogą, bo muszą wypełniać swoje funkcje publiczne bez przerwy. Poniekąd mają więc gorzej.
Stosunki w koalicji rządzącej dalekie są od przyjaźni. Współpraca została podyktowana wyższą koniecznością ratowania demokracji i praworządności, lecz zaufania i sympatii tu nie ma. Już widać, że sielanki nie będzie.
Krakowskie wydarzenie zasługuje na miano kuriozalnego. Trudno powiedzieć, kto miałby się nabrać na to, że Nawrocki nie jest desygnowany przez Kaczyńskiego, lecz wyłoniony jako kandydat niezależny i bezpartyjny. Wrażenie farsy potęgowała długa scena obściskiwania się (dosłownie) Nawrockiego z całą wierchuszką PiS.
Niby nic niespodziewanego dziś się nie wydarzyło. A jednak! Pomyślmy: to jest prawdopodobnie ten dzień, który uruchamia nieubłagany i nieodwracalny proces przejęcia pełni władzy w Polsce przez obóz demokratyczny.
Chociaż to nazwisko od dawna przewija się w spekulacjach, to mało kto wierzył, że w końcu wypadnie na niego. Jeśli PiS faktycznie wystawi Nawrockiego, Czarnek będzie się musiał pogodzić z porażką i zrobić dobrą minę do złej gry.
Ogłupiały i rozkojarzony maminsynek, w kółko goniący za przyjemnościami i potwierdzeniami swej żałośnie pospolitej „indywidualności”, nie zgadza się dojrzewać ani brać za cokolwiek odpowiedzialności. Jego życie trwa i nie upływa.
Z pewnością wiele osób, które czeka uczestnictwo w istotnych prawyborach KO, a nosiły się z zamiarem poparcia Radosława Sikorskiego, teraz się zawaha. Bo czyż nie lepiej dmuchać na zimne?
Prawybory w Koalicji Obywatelskiej napędzają kampanię, a raczej prekampanię wyborczą. Jak powtarza Sikorski, „to będą wybory o bezpieczeństwie”. Tylko czy akurat w maju przyszłego roku Polacy będą w nastroju kasandrycznym?
Rafał Trzaskowski nie zasypia gruszek w popiele i jeździ po całym kraju. Radosław Sikorski zapowiedział, że nie będzie prowadził intensywnej kampanii. Tymczasem PiS czeka na nawet najmniejszą wpadkę kandydatów, by wykorzystać ją bezwzględnie.
Odbicie Pałacu Prezydenckiego nie będzie przyjemnym spacerkiem. To będzie kampania wyborcza „na całego” po obu stronach. A rozkiełzany brutalizm PiS sprawi, że będzie to również kampania wyjątkowo, nawet jak na warunki polskie, agresywna. Kto sprawdzi się lepiej? Pytań jest więcej.
Słowo na „ż” nadal drży i brzydzi, jak „dżdży” i „dżdżownica”. Ale od czego dobry stary „syjonista”? Mój ojciec wyleciał z uniwersytetu za syjonizm, bo w 1968 r. też już nie było „antysemityzmu”. Ależ skąd!
Świadkiem koronnym Paweł S. raczej nie zostanie, lecz nic jeszcze nie jest przesądzone. Skoro przesłuchania trwały kilka dni, to znaczy, że coś jednak mówił. On chce i musi prowadzić grę z prokuraturą i sądem.
Mariusz Błaszczak zapędził się w rejony, w których jeszcze polskiego polityka nie widziano. Retoryczne wezwanie do dymisji rządu z powodu niedostatecznie dobrych stosunków z obcym państwem jest gestem iście wiernopoddańczym, a tym samym dość groteskowym.
Dla Kaczyńskiego i całego środowiska PiS sprawa Szopy, czyli Red is Bad i RARS, ma znaczenie kluczowe. Z pewnością Morawiecki i inni entuzjaści tekstylnego narodowca zadają dziś sobie pytanie, czy ich młody przyjaciel będzie sypał.
Charyzmatyczny egzorcysta, ulubieniec mas wiernych, raczej nie utrzyma swojej pozycji kandydata na ołtarze i patrona powstania przeciwko reżimowi Donalda Tuska. Ale sprawa Olszewskiego to tak naprawdę sprawa Ziobry. Ksiądz nie jest w niej wprawdzie przysłowiową płotką, lecz gruba ryba na razie unika odpowiedzialności. Do czasu.
mln. Śledztwo dziennikarskie OKO.press (Maria Pankowska i Sebastian Klauziński) dokładnie wyjaśnia skomplikowane powiązania między fundacją Profeto, zakonem sercanów, firmą Tiso, Janem Olszewskim (ojcem Michała) oraz szefami Tiso Tomaszem W. i Piotrem W. Jest to opowieść księgowo-kryminalna dla
I tak to stare spory plemion o to, czyje bóstwo jest większe, przeistoczyły się w problem istnienia Boga. No bo przecież skoro dom stoi, to ktoś musiał go postawić, czyż nie?
O posłance PiS Oldze Semeniuk-Patkowskiej znów jest głośno. Tym razem z powodu ostentacyjnego wykorzystywania delegacji służbowych oraz służbowego samochodu do prowadzenia swojej kampanii wyborczej wśród mazurskich jezior. Pewnie trochę jej wstyd. A może nie?
Słowa Tuska były skierowane nie tylko do „swoich”, lecz również do elektoratu PiS, przez który zostały zapewne przyjęte dobrze. A tego PiS bardzo nie lubi. Kongres partii Kaczyńskiego niezbyt się z kolei udał. Ale wyłania się z niego jasny plan sukcesji.
Mejza jest wręcz wzorowym przykładem łowiącego w mętnych wodach dorobkiewicza i karierowicza, tylko że za późno złożył hołd temu, który wszystko widzi i niczego nie wybacza.
za unijne pieniądze lipnych szkoleń, za które zarobił, jak sam przyznał, 1 mln zł. Ze „szkoleń” korzystał m.in. Urząd Wojewódzki w Zielonej Górze. Zarówno w sprawie naciągania na hochsztaplerskie pseudoterapie, jak i w sprawie „szkoleń” toczą się śledztwa w prokuraturach (w
Pandemia nie wojna. Dla większości z nas nie była doświadczeniem ani granicznym, ani tam heroicznym czy egzystencjalnym. Była jak ćwierć wojny. Jakieś coś paskudnego, nieokreślonego i wstydliwego.
Przy Milošu Zemanie i Viktorze Orbánie Andrzej Duda może na chwilę zapomnieć, że wszędzie na świecie postrzegany jest jako niesamodzielny i nieporadny urzędnik autorytarnego dziwaka rządzącego Polską.
Wsiadłem raz do autobusu komunikacji miejskiej, a tam dopadła mnie osobliwa reklama. Nikt na palcach nie policzy, jak wielka była moja dezorientacja na widok tego plakatu. Czy ktoś tu stroi sobie żarty? Ale z czego – z przemocy seksualnej? A więc może to na serio?
Bawiąc w Genewie, ojczyźnie Jana Jakuba Rousseau, wsiadłem raz do autobusu komunikacji miejskiej, a tam dopadła mnie osobliwa reklama. Nie zachęcała podróżnych do oddawania własnych dzieci do przytułków, co miał w zwyczaju ojciec nowoczesnej pedagogiki, lecz do skorzystania z telefonu zaufania dla
Aż strach wyobrazić sobie, co by było, gdyby to Mateusz Morawiecki był dzisiaj szefem rządu. Pewnie kupiłby od swego trenera narciarskiego 5 mln papierowych worków na piasek i sprowadził je z Chin największym samolotem, jaki zna świat.
. Paulina Hennig-Kloska (ministra klimatu i środowiska): 80 tys. gospodarstw było pozbawionych prądu, obecnie jest jeszcze takich gospodarstw ponad 1 tys. Naprawia się oczyszczalnie ścieków, jest 16 miejsc zagrożonych osuwiskami, które są zabezpieczane. Minister apeluje, żeby nie odwoływać wyjazdów
Polskie władze, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, w pełni świadome zagrożeń, ignorując ostrzeżenia służb, z całkowitą dezynwolturą na prawo i lewo rozdawały wizy Rosjanom. To tyleż zdumiewające, co przerażające.
, a następnie rozszerzonego na inne kraje, w tym Rosję i Ukrainę, po 1 marca 2022 r. wydano 1838 wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej. I to pomimo skierowanych do konsulatów 1 marca 2022 r. zaleceń MSZ, aby ograniczyć wydawanie wiz Rosjanom. Szpiegowanie, sabotaż, a nawet zamachy ABW już w lutym 2022
„Nawet nie aferka”, jak był łaskaw wyrazić się Jarosław Kaczyński, wygląda na poważny skandal podważający naszą wiarygodność jako partnera układu z Schengen. W całej tej brudnej sprawie jest tylko jeden element pozytywny.
Na jakimś poziomie ten zagubiony, latami zdominowany przez Jarosława Kaczyńskiego prezydent „z kaprysu prezesa” budzi nawet sympatię. Ale to taka protekcjonalna sympatia, granicząca ze współczuciem dla kogoś, kto znalazł się na stanowisku, które go dramatycznie przerasta.
Cokolwiek uczyniłby dziś rząd, PiS odsądzać go będzie od czci i wiary. Żadna kropla powodziowej wody nie może się zmarnować, gdyż musi stać się wodą na młyn antyrządowej propagandy. I tak się dzieje. Tyle że to nader ryzykowna strategia.
PiS i Kaczyński są w głębokiej defensywie i oprócz wulgarnych połajanek na Tuska nie mają czym się zająć. Powódź to dla Kaczyńskiego szansa, żeby znowu wypłynąć (nomen omen) w mediach, i to z czymś bardziej konstruktywnym niż mandat za zbyt ciemne szyby w wożącej go limuzynie.
Bardzo ważną i wielce irytującą niechrześcijan cechą tej religii jest przekonanie jej wyznawców, że bardziej niż inni znają się na kochaniu bliźniego, a nawet, że jest to chrześcijański wynalazek.
Jak poważna jest sprawa Czarneckiego? Udział w aferze z Collegium Humanum to jakby support dla prowadzonej przez prokuraturę z Zamościu głównej sprawy.
Ryszard C. jest już skończony. Nawet gdyby PiS miał powrócić do władzy, to raczej nie będzie go wyciągać z więzienia, dokąd, jak można dziś sądzić, trafi w końcu na dłużej. Nawet elektorat prawicy śmieje się z „Rysia”. Według nieoficjalnych informacji TVN24 on i jego żona usłyszeli już zarzuty.
ma postawione 75 zarzutów na okoliczność wystawienia ok. 1 tys. fikcyjnych dyplomów. Związek Ryszarda C. z lipną uczelnią jest głęboki i całkiem jawny. Ryszard był „twarzą” Collegium Humanum, jego „profesorem honorowym”, „prezydentem kolegium Collegium Humanum