Andrzej Poczobut jest gotów opuścić Białoruś. Duda wiedział o tym przed wymianą więźniów
Andrzej Poczobut jest gotów opuścić Białoruś. Informację upubliczniła Andżelika Borys, szefowa nieuznawanego przez reżim Łukaszenki Związku Polaków na Białorusi. Zdołała odwiedzić Poczobuta w kolonii karnej w Nowopłocku, gdzie w skrajnie trudnych warunkach odsiaduje haniebny wyrok ośmiu lat pozbawienia wolności. Jak mówi, wyprosiła tę decyzję u Poczobuta, uświadamiając mu zapewne, że w przeciwnym razie skazuje się na śmierć. Wcześniej czy później, lecz z całą pewnością.
Nie tylko zresztą to, choć to zwłaszcza. Upierając się przy decyzji pozostania w kraju Łukaszenki, utrudnia rozmowy o wolności: nie może przecież pozostać w Białorusi, bo za chwilę reżim znów znajdzie pretekst, by go więzić, sądzić i skazać. I nie jest to kapitulacja wobec dyktatora, który z Poczobuta uczynił osobistego wroga i czeka na jego pokajanie. Albo śmierć. Wyjazd z Białorusi to decyzja rozsądna w tej sytuacji, krok w dobrą stronę. Łukaszenka niech sobie urwie głowę, jego sprawa.
Czytaj też: Poczobut już czwarte urodziny spędza w łagrze. Krzyczeć, że dzieje się zbrodnia, to za mało
Duda wiedział o planach Poczobuta
Borys i Poczobut znają się od lat, od zawsze, można powiedzieć. Nieraz nieśli sobie pomoc w biedzie, a tej nie brakowało. Chwała pani Andżelice, że udało się jej to, co innym nie wyszło. Poznała możliwości reżimu na własnej skórze, wie, o czym mówi. Jak ujawniła, już w kwietniu powiadomiła o decyzji Poczobuta prezydenta Andrzeja Dudę. A to w całkiem nowym świetle stawia sprawę objęcia (czy raczej nieobjęcia) go akcją wymiany więźniów między Zachodem a Rosją i Białorusią, która 1 sierpnia przebiegła w Ankarze.