Foie gras, znane także jako pasztet strasburski, otrzymuje się z patologicznie stłuszczonej i powiększonej wątroby kaczek lub gęsi. W tym celu przetrzymywanym w klatkach ptakom na 2–3 tygodnie przed ubojem do przełyku wtłacza się przy pomocy metalowej sondy ogromne ilości pokarmu. Dzienna jego porcja to nawet 2 kg. Kaczkom pokarm podaje się dwa razy dziennie, gęsiom – cztery razy. W tym przypadku nie można mówić o zapewnieniu nawet minimalnego poziomu dobrostanu zwierząt hodowlanych. Pasztet strasburski z definicji musi być produkowany metodą tuczu przymusowego, która jest brutalna.
Czytaj także: Mistrzowie wyparcia
W wielu krajach, w tym w Polsce od 2000 r., jej stosowanie jest zakazane i uznane za okrucieństwo wobec zwierząt. W niektórych miejscach na świecie, np. w Nowym Jorku, podejmowano również batalie o całkowity zakaz jego sprzedaży i podawania. Największym producentem pasztetu strasburskiego jest oczywiście Francja.
Etyczne foie gras. Jak to działa?
Kiedy w 2018 r. młodzi Francuzi prezentowali podczas New Food Conference w Berlinie autorski pomysł, by produkować foie gras metodą pozaustrojową, czyli in vitro, niektórzy inwestorzy obecni na sali kręcili głową. Inni podśmiewali się pod nosem, niedowierzając w powodzenie proponowanego pomysłu. Ale od chłopaków ze sceny biła determinacja, która nie pozwoliła im się poddać. W 2019 r. Nicolas Morin-Forest, Victor Sayous i Antoine Davydoff założyli Gourmey – start-up, którego misją jest wprowadzenie na rynek wersji foie gras, która ma być całkowicie etyczna.
Opierać się ma ona na wieloletnich doświadczeniach nauki związanych z hodowlą hepatocytów, czyli komórek wątroby, w warunkach in vitro.