Nauka

Covid na olimpiadzie w Paryżu. Zakażeni sportowcy startują, jaki będzie rezultat?

Noah Lyles po biegu na 200 m na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W zawodach wziął udział mimo pozytywnego testu na covid-19. 8 sierpnia 2024 r. Noah Lyles po biegu na 200 m na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W zawodach wziął udział mimo pozytywnego testu na covid-19. 8 sierpnia 2024 r. Lui Siu Wai / Forum
Na kilka dni przed zakończeniem igrzysk olimpijskich wypłynął temat covidu. Jedni zakażeni sportowcy startują, inni się izolują. Świat po pandemii normalnieje?

Amerykański sprinter Noah Lyles miał podczas igrzysk olimpijskich apetyt na drugie złoto we wczorajszym biegu na 200 m (wcześniej wygrał wyścig na 100 m z czasem 9,79 s), ale misja ta zakończyła się niepowodzeniem. Biegacz zajął w drugim finale trzecie miejsce, zdobywając brązowy medal, lecz uwagę całego świata przykuła informacja, że stanął na starcie mimo pozytywnego wyniku testu na covid-19. Amerykańska ekipa wiedziała o tym, konkurenci – niekoniecznie.

Czytaj także: Sportowcy uciekają z wioski olimpijskiej. Brak klimatyzacji, fatalne jedzenie, za małe łóżka

Noah Lyles choruje nie tylko na covid

27-letni Noah Lyles to dość barwna postać lekkiej atletyki i sportowiec borykający się od dawna z różnymi problemami zdrowotnymi. Cztery dni temu na swoim profilu w X (d. Twitter) napisał: „Mam astmę, alergię, dysleksję, ADD, lęk i depresję. Ale powiem ci, że to, co masz, nie definiuje tego, kim możesz się stać. Dlaczego nie ty?".

Tweet miał być oczywiście inspiracją dla jego naśladowców dotkniętych schorzeniami, które nie powinny wykluczać z życia sportowego. W kontekście covidu, zwłaszcza kiedy wszyscy dobrze pamiętamy, ile ograniczeń spadło trzy lata temu podczas poprzednich igrzysk w Tokio na ich uczestników, zasadne jest pytanie: czy zakażenie to nie powinno jednak wykluczać na jakiś czas z udziału w zawodach? Co z kwarantanną – nie obowiązuje?

Astma, na którą choruje Lyles, z pewnością nie ułatwia przebiegu covid-19, a wręcz daje się takim osobom mocniej we znaki. Być może dlatego na mecie drugiego finału, tego na 200 m, osłabiony infekcją zawodnik padł na bieżnię i pomocy musiały mu udzielić służby medyczne (zabrano go z toru na wózku inwalidzkim i dopiero później pojawiła się wiadomość, że przystąpił do biegu z pozytywnym wynikiem testu).

Oto, jak stan swojego zdrowia opisał w mediach sam bohater: „Obudziłem się we wtorek rano bardzo wcześnie, ok. 5, i czułem się naprawdę okropnie. Wiedziałem, że to coś więcej niż zmęczenie po biegu na 100 m. Zawiadomiliśmy lekarzy, przeprowadzono u mnie test i okazało się, że jest pozytywny. Moją pierwszą myślą było nie panikować, bo byłem już w gorszych sytuacjach i biegałem w gorszych warunkach”. Okazuje się, że jeszcze tego samego dnia Lyles przeniósł się do innego hotelu, gdzie poddał się kwarantannie, a na wczorajszy bieg przyjechał w masce, którą zdjął przed startem.

Igrzyska bez obostrzeń, bo covid nie przeraża

Amerykański Komitet Olimpijski i Paraolimpijski zapewnił, że wprowadzono wszystkie niezbędne protokoły, aby zadbać o zdrowie zawodnika, ale też całej. Na uwagę zwraca podkreślenie: „Przy jednoczesnym zachowaniu prawa do rywalizacji”. Po dokładnej ocenie stanu zdrowia Noah Lyles zdecydował się wziąć udział we wczorajszym biegu, wobec czego sztab mógł tylko uszanować jego decyzję, dodając, że „będzie nadal uważnie monitorować jego stan zdrowia”.

Czytaj także: Gdzie są granice ludzkich możliwości w sporcie?

W tym roku nie ma ograniczeń dotyczących rywalizacji na igrzyskach olimpijskich w związku z covid-19. A amerykański biegacz nie jest wcale jedynym, u którego wykryto zakażenie. Wcześniej potwierdzono je u piątki australijskich graczy w piłkę wodną (przebywają w izolacji i noszą maski, jak można się domyślić, ich nieobecność nie wyklucza drużyny z występu, można ich zastąpić innymi zawodnikami, a po drugie ta dyscyplina jest o wiele bardziej kontaktowa niż sprinty na 100 i 200 m).

Gdy Australijczycy poinformowali o pozytywnych wynikach testu, szefowa ich olimpijskiego sztabu Anna Mears podkreśliła, że covid w tym roku traktowany jest jak każde inne zakażenie, jak przeziębienie lub grypa. Dlatego wszystkich obowiązują proste i dobrze znane zasady: higiena (czyli częste mycie rąk), testy, izolacja. Należy się spodziewać, że pojawienie się na starcie Lylesa sprowokuje teraz dyskusję, czy było to zachowanie rozsądne – ale pewnie wszyscy o tym szybko zapomną, jeśli jego konkurenci pozostaną zdrowi. W przeciwnym razie spadną na jego głowę gromy.

Amerykanie zezwalają zakażonym na starty

Tak czy inaczej, igrzyska w Paryżu to mile widziany powrót do normalności po tym, czego sportowcy zaznali w Tokio w 2021 r. Masowa impreza, jak każda tego typu, łączy się z większym ryzykiem zakażeń (ostatnio pisaliśmy o szybkim przyroście zachorowań po koncercie Tylor Swift w Mediolanie), więc i w Paryżu jest ich teraz więcej. A w wiosce olimpijskiej, gdzie zagęszczenie sportowców jest naprawdę spore (warunki koszarowe), każda choroba zakaźna, nie tylko związana z koronawirusem, może się szybko rozprzestrzeniać. Organizatorzy mają tego pełną świadomość i mieszkańcy powinni również ją mieć. Stąd wspomniane zasady bezpieczeństwa szczególnie ich obowiązują.

Jak przyznał Jonathan Finnoff, główny lekarz Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego, każdy sportowiec amerykański po stwierdzeniu zakażenia covid lub innej zakaźnej choroby układu oddechowego, zostanie przeniesiony do oddzielnego pokoju, aby zapobiec rozprzestrzenianiu infekcji między współlokatorami. „To nie znaczy, że zakażeni sportowcy nie mogą trenować ani rywalizować” – powiedział Finnoff, więc Noah Lylese nie złamał protokołu. Prawdopodobnie bardziej naraził na szwank własne zdrowie niż innych. Ale najbliższe dni pokażą, czy stanowił dla nich nie tylko hipotetyczne, lecz realne zagrożenie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną