Wirus ptasiej grypy H5N1 coraz bliżej ludzi. Czy stanie się sprawcą kolejnej pandemii?
Zanim świat usłyszał o koronawirusie SARS-CoV-2, to właśnie wirus ptasiej grypy H5N1 uważany był za potencjalnego sprawcę kolejnej pandemii. Jest bowiem szybko zmieniającym się i wysoko transmisyjnym patogenem. I chociaż, jak nazwa wskazuje, jest to patogen związany przede wszystkim z ptactwem, posiada potencjał dostosowania się do nowego gospodarza, w tym również człowieka.
Czytaj także: Ptasia grypa zbiera śmiertelne żniwo. Czy wirus H5N1 można powstrzymać?
Coraz więcej zakażonych ssaków na świecie
W ostatnich latach H5N1 powoduje ogromne spustoszenie zarówno wśród dzikich, jak i hodowlanych ptaków, doprowadzając do śmierci lub konieczności zabicia milionów z nich. Tylko w 2022 r. straty ekonomiczne z tego powodu oszacowano w USA na 2,5–3 mld dol. Poza tym tak ogromna skala infekcji rodzi ryzyko narażenia na H5N1 również lądowych i wodnych ssaków, pośród których infekcje w przeszłości były sporadyczne. Jednak od 2020 r. udokumentowano wybuchy zakażeń już pośród przeszło 25 gatunków z nich, w tym również tych, z którymi człowiek ma bliższy kontakt, jak np. koty domowe, hodowlane norki, świnie czy krowy.
Niepokój zaczęły budzić również doniesienia o udokumentowanej transmisji na drodze ssak–ssak, jak np. pomiędzy hodowlanymi norkami czy lwami morskimi. Od marca tego roku H5N1 szerzy się również pomiędzy krowami mlecznymi w USA. Ogniska występowania wirusa potwierdzono już u ponad 500 stad w 15 stanach. Wszystko to dobitnie wskazuje, że coraz lepiej adaptuje się on do organizmu ssaków i zbliża coraz bardziej do człowieka.