Społeczeństwo

Krzyk to też przemoc. A 80 proc. Polaków uważa, że to dobra metoda wychowawcza

80 proc. Polaków uważa, że krzyk to dobra metoda wychowawcza. 80 proc. Polaków uważa, że krzyk to dobra metoda wychowawcza. Adam Kozak / Agencja Wyborcza.pl
Prawie 40 proc. Polaków akceptuje stosowanie kar fizycznych wobec dzieci, a 80 proc. uważa, że krzyk to dopuszczalna metoda wychowawcza. Wyniki raportu „Barometr postaw wobec krzywdzenia dzieci w Polsce” są alarmujące.

W Polsce co roku z rąk najbliższych ginie 30–40 dzieci. Tysiące są maltretowane w domu. Nie tylko fizycznie, bo przemoc to nie tylko szarpanie, popychanie i „klapsy”, ale także przemoc emocjonalna i zaniedbanie. Kiedy dochodzi do tragedii – jak śmierć katowanego w domu ośmioletniego Kamilka z Częstochowy – sąsiedzi mówią, że „słyszeli krzyki”. Ale nie reagowali. Powód? Nie chcieli się wtrącać. Sprawiać kłopotów. To sprawa rodziny. Niepotrzebne skreślić.

Lex Kamilek to za mało

Śmierć Kamila – chłopca, który w szkole był smutny, wycofany, zawsze w ubraniach z długimi rękawami i nogawkami, co powinno być sygnałem dla nauczycieli – wstrząsnęła Polską i stała się katalizatorem zmian w prawie. Kilka miesięcy po tym, jak skatowany przez ojczyma, poparzony, nieprzytomny Kamilek umarł w szpitalu, uchwalono ustawę jego imienia, której celem jest skuteczniejsza ochrona dzieci przed przemocą. Każdym jej rodzajem. Wprowadzono standardy ochrony małoletnich, nakładając na placówki edukacyjne nowe obowiązki, w tym szybkiego reagowania w sytuacji podejrzenia zagrożenia dla dziecka. To niezbędny krok w dobrym kierunku, ale – jak podkreśla Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy i szefowa parlamentarnego zespołu ds. podmiotowości dziecka w prawie krajowym – konieczne są kolejne.

Wiemy, że szkoły zbyt rzadko wnioskują o wgląd w sytuację dziecka – mówi polityczka. – Ale teraz trzeba skupić się na dalszych działaniach. To od swoich najbliższych dzieci mogą doznawać największych krzywd. Tymczasem brakuje miejsc w pieczy zastępczej, by zapewnić dzieciom bezpieczne miejsce, oraz mamy zabójstwa i samobójstwa dzieci, którym państwo nie zdołało na czas pomóc – mówi. Jak dodaje, kluczową zmianą, do której należy doprowadzić, jest ta dotycząca zmiany definicji „władzy rodzicielskiej” na „odpowiedzialność rodzicielską”. Bo dzieci nie są własnością rodziców i przedmiotem ich władzy. Powinny być podmiotem w relacji.

I właśnie w takim kontekście trzeba czytać wyniki „Barometru”, nowego badania zrealizowanego przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Wynika z niego, że jedna trzecia Polaków dopuszcza stosowanie kar fizycznych, 20 proc. z nas było świadkiem stosowania ich w ubiegłym roku, zaś co piąta osoba jest zdania, że bicie dziecka „poprawia jego zachowanie”. Jednocześnie prawie połowa przyznaje, że była świadkiem przemocy wobec dziecka, ale nie uznała za stosowne reagować.

Krzyk i klaps

Osławione „klapsy” wciąż funkcjonują w zbiorowej świadomości jako metoda wychowawcza. Ale przemoc to też krzyk, tymczasem aż 80 proc. z nas uważa, że dobrze działa jako środek dyscyplinujący. Co ciekawe, jednocześnie zdecydowana większość jest zdania, że służby powinny interweniować w sytuacjach przemocy i zaniedbania, a jedna trzecia – że w takich sytuacjach dzieci powinny być umieszczane poza rodziną.

To pokazuje, jak wiele pracy wciąż przed nami w budowaniu społecznej odpowiedzialności i umiejętności reagowania na krzywdzenie dzieci. Choć zakaz stosowania kar fizycznych został wprowadzony w Polsce w 2010 r., wyniki badania wskazują, że aż jedna trzecia Polaków nie jest świadoma jego istnienia lub błędnie uważa, że takiego zakazu nie ma. To wyraźny sygnał, że edukacja społeczna w tym obszarze wymaga intensyfikacji, aby każde dziecko mogło dorastać w poczuciu bezpieczeństwa i szacunku – mówi Wiktoria Kinik, rzeczniczka prasowa fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

20 lat zakazu bicia

Usankcjonowany prawnie zakaz stosowania kar fizycznych wobec dzieci funkcjonuje w Polsce od prawie 20 lat, a mimo to wciąż duża część społeczeństwa nie wie, że klapsy nie są akceptowalne jako metoda wychowawcza. – Obecnie w Polsce niecałe dwie trzecie Polaków zdecydowanie sprzeciwia się karom fizycznym. Niestety, ponad jedna trzecia (36 proc.) przynajmniej częściowo akceptuje ich stosowanie. Należy zauważyć, że w ciągu ostatnich 19 lat odsetek przeciwników stosowania kar fizycznych wzrósł aż o 27 pkt proc., obserwujemy tym samym stopniowy spadek deklarowanej akceptacji dla stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci. Jednocześnie stosunkowo wysoka jest akceptacja dla przemocy werbalnej – mówi w komentarzu do raportu dr Szymon Wójcik, koordynator działu badawczego FDDS.

Z wcześniejszego badania fundacji wynika, że aż 41 proc. dzieci w wieku 11–17 lat doświadczyło przemocy ze strony bliskich dorosłych, najczęściej rodziców. Co trzeci badany doznał przemocy fizycznej, co piąty psychicznej. 13 proc. było świadkami przemocy. „To my, dorośli, mamy obowiązek uświadamiać dzieci, że wszelkie zachowania przemocowe są niedopuszczalne. Czasem to umyka, dlatego warto podkreślić tę kwestię – sprawca jest winny przemocy, nie dziecko. Nie można go obwiniać, że zachowało się w sposób niedopuszczalny, niejako prowokując sprawcę” – pisze na stronach SWPS socjolożka Katarzyna Seidel, autorka scenariuszy szkoleń dla profesjonalistów i rodziców z zakresu zapobiegania przemocy.

Przemoc niszczy

Dr Aleksandra Lewandowska, psychiatra dziecięca i ordynatorka dziecięcego szpitala psychiatrycznego w Łodzi, dodaje: – Przemoc niszczy dzieci, a doświadczenie przemocy w dzieciństwie zwiększa ryzyko wystąpienia w późniejszym życiu zaburzeń psychicznych. Ich skutkiem może być wystąpienie zmian strukturalnych w mózgu oraz strukturze ośrodkowego układu nerwowego.

Przemoc zostawia ślady. Nie tylko te, które są widoczne gołym okiem. Dlatego: reagujmy.

Badanie przeprowadzone przez fundację jest częścią społecznej kampanii „Dzieciństwo bez przemocy”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną