Opór w Litzmannstadt Ghetto
Marian Turski opowiada, jak broniło się łódzkie getto. Najpierw była akcja PP: pracuj powoli
Getto było hermetycznie odizolowane. Co zatem było celem ruchu oporu w takim miejscu? Ujmując rzecz banalnie – przeciwstawienie się zamiarom niemieckim. Jeżeli Niemcy dążą do upodlenia, eksploatacji, wyniszczenia, zagłady fizycznej Żydów, zniszczenia ich duchowości, tożsamości, godności – to wszystko, co pozwala zachować którąś z tych kategorii, jest ruchem oporu.
Pracuj powoli
Pierwszą formą oporu była akcja PP – „Pracuj powoli”. Akcja zawierała w sobie wewnętrzną sprzeczność i stawiała uczestników przed ogromnym dylematem. Mianowany przez Niemców jako Judenältester, tj. przełożony Starszeństwa Żydów w getcie Mordechaj Chaim Rumkowski, „król żydowski”, jak go nazwał Adolf Rudnicki, operował argumentem: „Unser einziger Weg ist Arbeit” – „Jedyną naszą drogą [w domyśle: do przeżycia] jest praca”. Nie było to nieprawdziwe! Praca dla Niemców była często jedyną możliwością Żydów pozostania przy życiu, a jednocześnie oznaczała czynne przyczynianie się do wzmacniania potencjału okupantów.
Akcję PP prowadzono na kilka sposobów: zwiększając zużycie materiałów, regularnie oddając maszyny do remontu i powodując przestoje, domagając się obniżenia norm pracy z powoływaniem się na niskie przydziały żywności i brak sił. Stosowano również sabotaż. Michał Chęciński twierdzi, że w fabryce, w której pracował, w resorcie (zakładzie pracy) metalowym, dzięki sabotażowi wykonano 10 tys. złącz wagonowych mniej. Być może liczba ta jest przesadzona, ale faktem jest, że takie działania podejmowano. W kuźni źle hartowano noże do heblarek, aby się szybciej uszkadzały. W resorcie butów słomianych, w okresie kiedy potrzebne były dostawy na front wschodni, pleciono buty tak, aby się rozszczelniały pod wpływem wilgoci.