Adrian Galbas nowym biskupem Warszawy. Zaskoczenie i ulga, dobry wybór dla Kościoła
To wiadomość nieco zaskakująca. Abp Adrian Galbas został bowiem rok temu metropolitą katowickim. Wydawało się, że jego nazwisko spadło z giełdy i nie będzie uwzględniane w dyskusjach o tym, kto zastąpi odchodzących w tym roku biskupów trzech najważniejszych diecezji – w Krakowie, Poznaniu i Warszawie. Miałby zaledwie zacząć pracę na nowym stanowisku, by zaraz pakować się gdzie indziej? A jednak.
Kandydatura abp. Galbasa mogła wrócić z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, nie udała się próba oddania Warszawy w ręce abp. Wojciecha Polaka z Gniezna, prymasa i delegata Konferencji Episkopatu Polski do spraw ochrony dzieci i młodzieży. Podobno zabiegał o to kard. Nycz, bezskutecznie. Po drugie, inni biskupi, którym zaproponowano Warszawę, mogli odmówić. Po trzecie, kościelny HR ma swoje ograniczenia. Kandydatur zwyczajnie brakuje.
Czytaj też: Czwarta encyklika Franciszka. Ciekaw jestem, czy będą ją czytać księża w Polsce
Galbas uchodzi za liberała. Co to znaczy?
A Warszawa jest dla Kościoła wymagająca. Trudno wyobrazić sobie w stolicy metropolitę takiego jak obecny szef episkopatu abp Tadeusz Wojda (metropolita gdański) czy jego zastępca abp Józef Kupny (wrocławski). Obaj konserwatywni, klerykalni, a pierwszy z nich najbardziej wsławił się tym, że pięć lat temu wystąpił przeciwko marszowi równości w Białymstoku; to wtedy w uczestników rzucano kamieniami, jajkami i petardami.