Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Australian Open: czas start! Nowe otwarcie Świątek i Hurkacza. Jaki jest plan minimum?

Iga Świątek trenuje w Melbourne przed Australian Open. Iga Świątek trenuje w Melbourne przed Australian Open. Jimmie48 / mat. pr.
Przez dwa tygodnie będziemy się zajmowali przede wszystkim tenisem, a nie tym wszystkim, co się dzieje wokół niego. Tego drugiego było ostatnio stanowczo za dużo. Największe oczekiwania są związane jak zwykle z Igą Świątek i Hubertem Hurkaczem.

Od Australian Open rozpoczyna się tegoroczny sezon wielkoszlemowy. Przez dwa tygodnie od niedzieli będziemy się zajmowali przede wszystkim tenisem, a nie tym wszystkim, co się dzieje wokół niego. Tego drugiego było ostatnio stanowczo za dużo.

Polska reprezentacja jest w tym roku wyjątkowo liczna. Tylko w singlach mamy w turniejowych drabinkach sześcioro reprezentantów. Cieszy przebrnięcie przez trudne kwalifikacje Mai Chwalińskiej i Kamila Majchrzaka.

Iga Świątek ocenia się surowo

Oczywiście największe oczekiwania są związane jak zwykle z Igą Świątek i Hubertem Hurkaczem. Polska liderka po ubiegłorocznych zawirowaniach jest teraz numerem dwa w rankingu WTA. Najlepszy singlista z pierwszej dziesiątki obsunął się na 18. miejsce.

Nasza mistrzyni, jak wiadomo, jest perfekcjonistką i według tej miary siebie ocenia, czyli surowo. Tak samo ocenili jej osiągnięcia w minionym roku ci, którzy głosowali w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Niepotrzebnie. Jej czwarte miejsce jest niesprawiedliwe (jeśli można mówić o sprawiedliwości w przypadku takich zabaw).

Najwyraźniej jednak nie wszyscy pamiętali o serii wiosennych triumfów z czwartym tytułem na kortach Rolanda Garrosa na czele. Mistrzostwo Francji jest przecież obowiązkiem Świątek. Wkrótce przyszło rozczarowanie „tylko” brązowym medalem na igrzyskach. To, co działo się później, było trudne do zrozumienia. Jeszcze rozstanie z trenerem Tomaszem Wiktorowskim można było brać pod uwagę, ale absencji w kolejnych azjatyckich turniejach – już nie.

Reklama