Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dworczyk straci immunitet? PE w bajeczki nie uwierzy. To może być początek rozliczeń PiS za covid

Michał Dworczyk. Zdjęcie z 2020 r. Michał Dworczyk. Zdjęcie z 2020 r. Adam Guz / Kancelaria Prezesa RM
Uniesiony honorem Michał Dworczyk będzie musiał odpowiedzieć na liczne pytania w formacie: „Czy ten tu list elektroniczny został napisany i wysłany przez pana?”. Na stołeczku u prokuratora na podobne będzie musiało odpowiedzieć też kilka innych osób. Wśród nich, bez wątpienia, Mateusz Morawiecki.

Europoseł PiS Michał Dworczyk, w czasach PiS pełniący m.in. funkcję szefa kancelarii premiera Morawieckiego, doczekał się skierowania przez prokuratora generalnego Adama Bodnara wniosku do Parlamentu Europejskiego o uchylenie mu immunitetu. Było to tylko kwestią czasu. Podobny wniosek na początku lipca prokurator generalny skierował do Sejmu, gdyż Dworczyk był jeszcze wówczas posłem. Chwilę później przestał nim być, bo dostał się Parlamentu Europejskiego, wobec czego wniosek o uchylenie immunitetu powędrował za nim do Brukseli.

Szanse na to, że zostanie przez PE odrzucony, są niewielkie. Dlatego najprawdopodobniej za kilka miesięcy Michał Dworczyk zostanie podejrzanym w śledztwie związanym z posługiwaniem się przez niego i inne osoby z kręgów rządowych prywatną skrzynką do prowadzenia korespondencji państwowej i ujawniania w jej ramach wiadomości niejawnych, prawnie chronionych jako tajemnica państwowa. Jak pamiętamy, korespondencja została wykradziona przez (być może rosyjskich) hakerów i częściowo rozpowszechniona.

Czytaj też: NIK ostro o walce rządu PiS z pandemią. Marnotrawstwo, chaos, tysiące ofiar

Skrzynka Dworczyka: niegodziwe pogwarki

Jej treść była oburzająca i skrajnie kompromitująca dla premiera Morawieckiego, ministra Dworczyka i niektórych innych uczestników owych niegodziwych pogwarek. Bezczelność samego Dworczyka, Morawieckiego i innych polityków PiS posunięta była przy tym tak daleko, że w żadnym przypadku nie potwierdzili ani nie zaprzeczyli prawdziwości ujawnianych kolejno maili, niejako oczekując od opinii publicznej najgłębszej solidarności z dygnitarzami władzy, którzy jako ofiary hakerów rzekomo nie muszą się z niczego tłumaczyć.

Reklama