Historia pewnej fotografii. Niezwykły, nieznany epizod wojenny sprzed 80 lat
80 lat temu, 6 grudnia 1944 r., do miasteczka Urbach w okupowanej przez Niemców Alzacji wkroczyli amerykańscy żołnierze. Jedenastu polskich jeńców, więzionych w obozie nr 491 w Ursprung obok Urbach, też odzyskało wolność.
Z końcem sierpnia Polacy uciekli zza obozowych drutów, a całą tę brawurową akcję przygotowali Francuzi współpracujący z ruchem oporu oraz ksiądz miejscowej parafii.
Ukrywali uciekinierów przez sto dni. Nikt nie doniósł Niemcom (ten nieznany epizod wojenny opisaliśmy w 2019 r.). Teraz widok amerykańskich mundurów niósł wszystkim nadzieję na ocalenie.
Historia pewnej fotografii
Urbach, które powróciło do przedwojennej francuskiej nazwy Freland, hucznie święci okrągłą rocznicę wyzwolenia. Sprawa uwolnienia i ocalenia polskich żołnierzy stała się jednym z głównych wątków tych obchodów. Zapewne byłyby dużo skromniejsze, gdyby nie wysiłek Stanisława Urbanika, który wytrwale tropiąc losy swego ojca Franciszka, żołnierza 17. Pułku Piechoty Imienia Ziemi Rzeszowskiej, dotarł do Freland. Chciał podziękować Francuzom za bohaterską postawę, tymczasem uruchomił lawinę, a zapomniana historia jest krok po kroku rekonstruowana.
Kiedy pięć lat temu Urbanik odkrył francuskie Freland, miał w głowie wspomnienia ojca, a w ręce fotografię zrobioną po ucieczce. Młodzi mężczyźni w polskich mundurach; założone we wrześniu 1939, służyły im w niewoli, aż do wyzwolenia. Rozpoznawał jedynie ojca. Twarze pozostałych dziesięciu były nieznane i obce. Bo fotografia, jaka przetrwała, nie była opisana. Kiedy wydrukowaliśmy zdjęcia jeńców w „Polityce”, mieliśmy nadzieję, że ktoś rozpozna własnego ojca, brata, sąsiada.