Trump odegrał się na Taylor Swift. Człowiek roku „Time′a” zatrzyma różową falę?
Gdy w grudniu 2023 r. redakcja magazynu „Time” ogłosiła Taylor Swift osobą roku, wielu kręciło nosami. Żyliśmy przecież w czasach obfitujących w poważne wydarzenia, a tu nagrodzono piosenkarkę, wprawdzie niezwykle popularną, tytanicznie pracowitą i wpływową, ale wciąż należącą do sfery rzeczy frywolnych i niepoważnych. Może i wpływała na lokalną gospodarkę w każdym mieście, do którego zawitała ze swoją trasą koncertową (właśnie zakończyła się po niemal 150 koncertach), ale na okładkowych zdjęciach pozowała z kotem. Jedną osobę ówczesna decyzja redakcji zirytowała bardziej niż resztę. Był to Donald Trump, były prezydent USA, który powoli szykował się na powrót i uważał, że to właśnie on zasłużył na laury (choć zyskał już raz ten tytuł w 2016, w pierwszym roku prezydentury!).
Czytaj też: Gdy Trump triumfuje, incele się cieszą. Skąd się bierze ekstremalna mizoginia
Triumf Trumpa
I właśnie za udany comeback otrzymał ten upragniony tytuł w 2024 r. „Przeobraził amerykański elektorat, aktywując młodych mężczyzn, którzy zapewnili mu zdecydowane zwycięstwo – po raz pierwszy wygrał głosowanie powszechne i zamienił wszystkie wahające się stany na czerwone” – napisał „Time”, prezentując listę kandydatów do tytułu. Oprócz Trumpa znaleźli się na niej m.in. wiceprezydentka Kamala Harris, premier Izraela Beniamin Netanjahu, cybernetyczni magnaci Elon Musk i Mark Zuckerberg oraz podcastowy propagandzista Joe Rogan.