Potworny świat Neila Gaimana. Czy fani będą gotowi porzucić przemocowego idola?
13 stycznia 2025 r. wyjątkowo pechowa redakcja „Nowej Fantastyki” wrzuciła na Facebooka wpis reklamujący ciekawy wywiad z aktualnego numeru – o „Rękopisie znalezionym w Saragossie” opowiada w nim brytyjski pisarz fantasy Neil Gaiman. Twórca popularny od dekad; na platformach streamingowych niedawno można było oglądać adaptacje jego „Sandmana” czy „Dobrego Omenu” (napisanego wspólnie z nieżyjącym już Terrym Pratchettem, mistrzem fantastycznej satyry), a kiedyś w kinach – animowaną „Koralinę”. Gaiman był ulubieńcem fandomu, nie tylko jako pisarz, ale i istota ludzka. Otwarty na kontakt z fanami i fankami, serdeczny, deklarujący progresywne poglądy, a jednocześnie emanujący energią gwiazdy rocka. Wszystko, co potrzeba, żeby zostać postacią kultową.
13 stycznia 2025 r. w serwisie Vulture.com (a na papierze w „New York Magazine”) opublikowany został także tekst „There Is No Safe Word How the best-selling fantasy author Neil Gaiman hid the darkest parts of himself for decades” („Safe word nie istnieje: Jak bestsellerowy autor fantasy Neil Gaiman ukrywał swoje najmroczniejsze strony przez dekady”).
Czytaj też: