Zamach w Nowym Orleanie: co wiadomo? W USA wciąż są zwolennicy ISIS. To mała, ale groźna grupa
Początek 2025 r. w Ameryce naznaczony jest przemocą w przestrzeni publicznej i dyskusjami na temat bezpieczeństwa i skuteczności służb. 1 stycznia Shamsud-Din Jabbar, 42-letni weteran armii amerykańskiej, mający za sobą m.in. służbę w Afganistanie, wjechał w przechodniów na popularnej Bourbon Street w samym sercu dzielnicy francuskiej Nowego Orleanu. 15 osób zginęło, zamachowiec wdał się w strzelaninę z policją i został zabity.
Mężczyzna, pochodzący z Teksasu, przeszedł w dorosłości na islam, w jego samochodzie znaleziono flagę Państwa Islamskiego. Przed zamachem umieścił w internecie materiały wideo, w których deklarował chęć popełnienia aktu terroru, cytując ISIS jako źródło inspiracji. Amerykańskie media informują, że coraz bardziej zamykał się w sobie, więcej czasu poświęcał na modlitwę i zgłębianie treści religijnych.
Zwolennicy ISIS: nieliczni, lecz aktywni
W życiorysie Jabbara nie ma innych punktów zaczepienia, które mogłyby wskazywać na ryzyko radykalizacji – poza samą służbą wojskową. To jednak niekoniecznie musi mieć coś wspólnego z islamem. Badania socjologiczne i psychologiczne wskazują, że osoby z doświadczeniem walki w konflikcie zbrojnym, często także z zespołem stresu pourazowego, są bardziej narażone na treści radykalne – bez względu na ich naturę i ideologiczną orientację. Po odejściu z wojska, gdzie był zresztą wielokrotnie odznaczany za odwagę i skuteczność w misjach, Jabbar pracował w sektorze prywatnym, m.in. w firmach doradczych Deloitte oraz Ernst&Young. Zgodnie z informacjami przekazanymi na razie przez FBI wszystko wskazuje, że był samotnym wilkiem – nie ma dowodów, że był członkiem zorganizowanej grupy albo miał kontakty z innymi potencjalnymi zamachowcami.