Groźba pomarańczowego sztormu nie znika. Kamala Harris to ostatnia nadzieja NATO?
Atlantyści na chwilę odetchnęli. Znowu pojawiła się nadzieja, że transakcyjny biznesmen Donald Trump i jego izolacjonistyczny potencjalny następca J.D. Vance nie przejmą Białego Domu i nie zachwieją NATO. Kamala Harris ma nie tylko zatrzymać „czerwoną falę” (wyborczy kolor republikanów) w kraju, ale – jak to widzą kibice zza oceanu – sprawić, by nie nadszedł „pomarańczowy sztorm”, kojarzony z odcieniem czupryny i cery Trumpa.
Narastający w ostatnich tygodniach nastrój nieuchronności przejęcia Białego Domu przez Republikanów był łagodzony doniesieniami, że zaplecze kandydata w sumie powtarza o NATO i Ukrainie to, co zawsze mówiło, a polityka prowadzona zza „Resolute Desk” wygląda inaczej niż zza mównicy na kampanijnym wiecu. Ale z każdą kolejną wypowiedzią Trumpa i Vance’a na temat Europy, sojuszników, NATO i Ukrainy powracało tak samo nieuchronne przeświadczenie, że tym razem podejście republikańskiej ekipy będzie jeszcze bardziej radykalne, bez hamulców, w stylu MAGA: America First. A może nawet America Only.
Ile Ameryki w NATO
Przykłady? Trump o Tajwanie: powinni nam płacić, bo jesteśmy jak polisa ubezpieczeniowa, ale przecież Chiny są tak blisko, a Ameryka tak daleko. Trump o sojusznikach: inni nas długo wykorzystywali, często uchodząc za tzw. sojuszników – powstrzymałem to cztery lata temu, powstrzymam i teraz. J.D. Vance o NATO: nasi sojusznicy podzielą się ciężarem zapewnienia światowego pokoju, koniec z jazdą na gapę dla państw, które zdradzają hojność amerykańskiego podatnika.