Impeachment to oskarżenie prezydenta przez Kongres o przestępstwa, które zdaniem legislatury uzasadniają usunięcie go z urzędu. Jego zasady określono w uchwalonej pod koniec XVIII w. konstytucji USA. Przewidują, że Kongres powinien zainicjować taką procedurę, jeżeli prezydent dopuści się „zdrady stanu, łapówkarstwa lub innych poważnych zbrodni i wykroczeń”.
Według demokratów Donald Trump wywierał presję na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Chciał, by wznowił on śledztwo przeciw Joemu Bidenowi – jego prawdopodobnemu rywalowi w przyszłorocznych wyborach – oraz jego synowi Hunterowi, który przez kilka lat zasiadał w zarządzie ukraińskiej firmy gazowej Burisma, oskarżanej o korupcję. Trump dał do zrozumienia, że oczekuje przysługi w zamian za pomoc USA dla Ukrainy, zablokowaną wcześniej przez Biały Dom.
Inicjatywa należy do Izby Reprezentantów. Jej komisje mogą najpierw rozpocząć śledztwo w tej sprawie, a następnie sformułować konkretne zarzuty. Jeśli przegłosuje je komisja wymiaru sprawiedliwości, a potem cała Izba, stają się swego rodzaju „aktem oskarżenia”. Potem sprawę przejmuje Senat, który rozstrzyga o winie. Zdjęcie z urzędu wymaga superwiększości 67 ze 100 senatorów. Od „wyroku” nie ma odwołania.
W historii USA przed rządami Trumpa procedurę impeachmentu wszczęto tylko przeciw trzem prezydentom. Andrew Johnson w 1868 r. usłyszał 11 zarzutów, ale impeachment nie zyskał większości w Senacie.
W 1973 r. Richard Nixon został oskarżony o nadużycie władzy poprzez użycie nielegalnych metod do walki z oponentami i utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości. Prezydent sam podał się do dymisji, ale najprawdopodobniej Senat i tak usunąłby go z urzędu.
W 1998 r. procedurę zainicjowano przeciw Billowi Clintonowi. Zarzuty były dwa: obstrukcja wymiaru sprawiedliwości i kłamstwo w zeznaniach pod przysięgą na temat romansu z Moniką Lewinsky. Oskarżenie zostało uchwalone przez republikańską większość w Izbie Reprezentantów, ale Senat nie usunął prezydenta ze stanowiska.
Cztery lata temu neurobiolog z Princeton Election Consortium prawidłowo przewidział wynik w 49 z 50 stanów.
Tegoroczna kampania prezydencka uważana jest za jedną z najgorszych, a może najgorszą w nowszej historii politycznej USA.
Po komunikacie Jamesa Comeya notowania Hillary Clinton w sondażach poszybowały w dół.
Sądząc po kampanii prezydenckiej, świat nie za bardzo obchodzi dziś Amerykę. Ale wkrótce jej o sobie przypomni.
Przy powszechnej niechęci, jaką wzbudzają obaj kandydaci do Białego Domu, Michelle Obama jawi się Amerykanom jako polityczne zbawienie.
Hillary Clinton skradła Trumpowi show.
Gdyby głosowali tylko mężczyźni, Trump wygrałby je z wynikiem nieco ponad 60 proc. poparcia.
Jedynym miłym zaskoczeniem był finał debaty.
Ostatni miesiąc kampanii prezydenckiej w USA będzie niespokojny, bo po pierwszej debacie Donald Trump jest pod ścianą.
Eksperci, dziennikarze, a nawet pierwsze sondaże wskazują, że debatę prezydencką wygrała Hillary Clinton. A Russia Today jak zwykle swoje...
„Trump był sobą i nie wypadło to dobrze” – powiedział po pierwszej debacie kandydatów do Białego Domu jeden z komentatorów telewizji CNN. Nie całkiem to prawda.
Pierwszą debatę prezydencką wygrała Hillary Clinton, ale to nie mógł być i nie był nokaut.
Po zamachu Donald Trump wezwał znowu do zaostrzenia imigracyjnych restrykcji.
Gdyby Clinton rzeczywiście się wycofała, o alternatywnym kandydacie zdecyduje w głosowaniu krajowy komitet partii.
Kiedy samoloty porwane przez Al-Kaidę staranowały World Trade Center i Pentagon, wszyscy mieli świadomość, że zdarzyło się coś, co zmieni bieg historii. Ale dopiero kariera Donalda Trumpa pokazała, jak bardzo.
Sztabowcy Trumpa nalegali, by zaczął być bardziej „prezydencki”, a mniej konfrontacyjny. Czyli żeby przestał być sobą. Ale kandydat tych rad raczej nie posłucha.
Trump to człowiek, przy którym Antoni Macierewicz zaczyna przypominać Vaclava Havla.
Wiecowa wypowiedź Trumpa wywołała kolejną konsternację.
Paul Manafort i Carter Page to dwóch fanów Putina, którzy w Rosji prowadzą szemrane interesy. Problem w tym, że ich porad słucha ktoś, kto wkrótce zostanie prezydentem USA.
Donald Trump, kandydat republikanów na prezydenta, idzie od nominacji od wpadki do wpadki.
Ignorancja polityczna obywateli Zachodu jest całkiem racjonalna z ich osobistej perspektywy. Tylko czy system to wytrzyma?
To zdarza się po raz pierwszy. Choć Amerykanki stworzyły nowoczesny feminizm, nigdy dotąd nie zaszły tak wysoko w polityce jak Hillary Clinton.
Dziś najważniejsze w polityce to być kimś nowym. Negowanie zastanego porządku i mówienie, że inaczej urządzi się świat.
Po chaotycznej konwencji w Cleveland Donald Trump jest już oficjalnie rywalem Hillary Clinton w wyścigu do Białego Domu.
Amerykanów czeka w listopadzie trochę wybór między cholerą a dżumą – mówił publicysta POLITYKI Jacek Żakowski w Poranku Radia TOK FM.
Melania Trump to nowa twarz w amerykańskiej polityce.
Republikanie i demokraci zbierają się na partyjnych zjazdach, żeby potwierdzić kandydatów do Białego Domu. Ale tym razem ten telewizyjny rytuał może się wymknąć spod kontroli.
Donalda Trumpa wynosi w górę ta sama fala populizmu, nostalgii i „naszości”, jaka w Wielkiej Brytanii napędzała Brexit.
Nie chodzi o to, by wybrać kobietę, tylko o to, by wybrać dobrego prezydenta.
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta byłby historycznym błędem – mówiła podczas swojego wystąpienia w San Diego Hillary Clinton.
Donald Trump prowadzi w sondażach. A więc mamy się przygotować na prezydenturę pyskatego, żółtowłosego populisty, który zamierza zakończyć epokę przywództwa Ameryki w świecie?
Wizja polityki zagranicznej Donalda Trumpa jako prezydenta jest taka jak on sam – narcystyczna, nieprzewidywalna i przede wszystkim niebezpieczna dla świata.
Wydawało się, że najsłynniejszy statystyk świata Nate Silver policzył już wszystko i jest w stanie przewidzieć wynik każdych wyborów. Aż nadszedł Trump.
Wolna Polska jeszcze nie miała takiego kryzysu w relacjach z Ameryką. Rozwodu jednak nie będzie. Waszyngton ma ważniejsze sprawy niż użeranie się z polską „dobrą zmianą”.
Kandydaci na prezydenta USA do spraw wiary podchodzą śmiertelnie poważnie, może poza Donaldem Trumpem. Wyborcy również – aż do głosowania.
Zwolennicy Donalda Trumpa wierzą, że będzie on zarządzał krajem tak sprawnie, jak swoimi biznesami. Czyżby aż tak źle życzyli Ameryce?
Konserwatywny senator z Texasu wygrał w dwóch kolejnych stanach, znacznie zmniejszając przewagę Trumpa. Czy zbliża się moment przełomowy w kampanii republikanów?
Jakie warunki trzeba spełnić, żeby ubiegać się o ten urząd? Dlaczego prawybory są w USA tak ważne?
„Bez sensacji” nie znaczy nudne. Trump, czując, że jego szanse rosną, zmienia ton na bardziej umiarkowany. Clinton musi wykrzesać z siebie to, co dawniej wykrzesał Obama.
Na razie bohaterami pierwszej przymiarki do kampanii prezydenckiej w USA są outsiderzy: Bernie Sanders i Donald Trump.
Miło popatrzeć, jak Amerykanie wierzą w amerykańską demokrację. Właśnie odbyły się partyjne prawybory prezydenckie w stanie Iowa, których wcale nie wygrał Donald Trump.
Poważny portal internetowy „The Globalist” bardzo krytycznie analizował amerykański zachwyt nad „Marsjaninem”. Zdaniem portalu popularność tego filmu, jednego z najbardziej kasowych w zeszłym roku, ma świadczyć, że Amerykanów trawi głupawa gorączka złudzeń.
Donald Trump jest chyba pierwszym kandydatem do Białego Domu, który może zarobić na wyborach. I doprowadzić swoją partię do politycznego bankructwa.
Tego jeszcze nie było: możemy mieć rząd praktycznie bez opozycji. Znalazła się w rozsypce i nie stanowi na razie realnej siły.
Można tylko współczuć Partii Republikańskiej. Około 20 jej polityków chce kandydować na prezydenta w 2012 r., ale żaden nie wydaje się zagrażać Barackowi Obamie.